Jezu, Ty pokazałeś, jak bardzo ważna jest wspólna modlitwa, obecność, wspólne czuwanie. I Ty nas zapraszasz tutaj, przed Twoje Najświętsze Ciało, do wspólnej modlitwy. Byśmy trwali w komunii, w jedności z Tobą, ze Świętymi, z Aniołami. Byśmy trwali w jedności, mieli jedno serce i jednego ducha. Jedną miłość, którą jesteś Ty sam.
Tymi słowami, w imieniu nas wszystkich, kapłan przywitał Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie podczas wieczornego skupienia w naszym Domu w Olsztynie, poprzedzającego Wieczernik w Gietrzwałdzie w trzecią sobotę września. Wiemy, że ważne są nasze wspólne spotkania i dlatego, pomimo różnych przeszkód i trudności, gromadzimy się na modlitwie już od tak wielu lat. Słowa Pana Jezusa: Pragnę, by fala miłości wzniosła się z ziemi do Nieba (Orędzie miłości Serca Jezusa do świata o. Lorenzo Sales’a) wciąż brzmią w naszych sercach i przypominają, że Bóg czeka na nas i jest spragniony naszej miłości. Bóg, nasz Stwórca, pragnie miłości swoich stworzeń. Czeka na nas co miesiąc w każdym wieczernikowym kościele. Czekał i tym razem w bazylice gietrzwałdzkiej.
Podobnie jak piątkowy wieczór skupienia, Wieczernik poprowadził ks. Sławomir, nasz kapelan. Tematem wrześniowych wieczerników jest Tajemnica Krzyża – krzyża jako znaku nadziei, miłości, zwycięstwa i mocy. Krzyż towarzyszy nam od samego początku, towarzyszy nam przez całe życie i jest dla nas, chrześcijan, znakiem błogosławieństwa i łaski. Gdy rodzice czynią znak krzyża na czole swoich dzieci, jest to coś bardzo ważnego. Coś bardzo szczególnego. Dzieci czują, że jest to wyraz miłości ich rodziców. Rodzice chcą dobrze dla swoich dzieci i dlatego kreślą znak krzyża na ich czołach, dlatego im błogosławią. Wszyscy jesteśmy do tego wezwani, byśmy sobie na wzajem błogosławili, a nie złorzeczyli.
Patrząc na krzyż mogę się zastanawiać, kto za Śmierć Chrystusa był odpowiedzialny. Może Rzymianie? Piłat? Ale on umywał od tego ręce… Nie jestem winien krwi tego Sprawiedliwego… Żołnierze? Wykonywali tylko rozkazy. Faryzeusze, Uczeni w Piśmie, tłum Żydów, krzyczący Krew jego na nas i na dzieci nasze? Ale to za nich modlił się Jezus Chrystus na krzyżu, mówiąc: Ojcze wybacz im, bo nie wiedzą co czynią…
Tak naprawdę Jezusa zabił mój grzech (…) To moje grzechy Jezus wziął na swoje ramiona – mówił ks. Sławek.
Jezus wziął na siebie grzechy wszystkich ludzi – także tych, którzy jeszcze się nie narodzili. Przyjął całe cierpienie, całe zło świata, zebrane w jednym miejscu i w jednym czasie w tajemnicy krzyża. Każdy grzech to był niezwykły i przeszywający jak gwoździe ból. A najbardziej bolały grzechy nas – wierzących – tych, którzy wiedzą, co czynią. Jezus to przyjął, bo widział w tym sens. Widział, że potrzeba Jego krwi, która spłynie z krzyża, obmyje świat, da nadzieję, zrodzi do nowego życia.
Gdy na ołtarzu pojawił się Najświętszy Sakrament, Krzyż cały czas był przed naszymi oczami:
Jezu, Twoja ofiara na krzyżu trwa nieustannie. Trwa poza czasem. Bo Ty, Panie, jesteś poza czasem. I cały czas zapraszasz nas, byśmy byli przy Tobie, tak jak Ty jesteś przy nas.
Przyszliśmy więc do Ciebie, Jezu, my, słabi i grzeszni, z tym wszystkim, co nas przerastało, co nas przygniatało, co nie dawało nam spokoju. Obciążeni i utrudzeni, przyszliśmy. A Ty nas umacniałeś, byśmy trwali przy Tobie. Jak pelikan karmiłeś nas swoją krwią. Naszą stawała się Twoja siła i moc. Naszą stawała się Twoja miłość. Tak naprawdę to Ty dałeś wszystko, jak zawsze.
Kto chce być Mi wierny, niech będzie wierny w małych rzeczach. Kto nie potrafi być wierny w małych rzeczach, nie będzie i w dużych… – uczy nas Jezus.
Małe rzeczy, codzienne drobne kroki – to nasza droga do Nieba. Droga najmniejszych. To Ty sam, Jezu, św. Teresce, św. Franciszkowi i Klarze, to Ty sam św. Faustynie czy czcigodnej sł. Bożej s. Konsolacie Betrone ukazujesz małą drogę – drogę miłości.
I mówisz do s. Konsolaty: Martwisz się, Konsolato, kiedy nie trzeba. Ja sam będę Cię chronił. Ja się o wszystko zatroszczę. Ty tylko Mnie kochaj.
Jezu, Maryjo, kocham Was ratujcie dusze!
Ten akt miłości to modlitwa, w której jest wszystko. Duszo maleńka, czyń ten akt jak najczęściej, nieustannie. Gdy przerasta Cię trud dnia codziennego, czyń akt miłości.
Jezu, Maryjo, kocham Was ratujcie dusze!
Akt miłości to szczególny akt strzelisty, który może wypełnić nasz dzień, przypominać nam o naszym podstawowym powołaniu, bo zostaliśmy stworzeni do miłości. Ale to także coś więcej. To duchowa droga. Żyjąc aktem miłości, odnajdujemy spokój i radość. Przezwyciężamy to wszystko, co tak męczy. Łatwiej, tak jak Maryja stojąca pod krzyżem, przyjąć to wszystko, co nas przerasta. Gdy wiem, że to wszystko, co czynię, co mnie spotyka, ma jeden cel – ratunek dusz.
Tę maleńką drogę pierwsza wydeptała s. Konsolata Betrone i to ona służy nam jako przykład. To jej miłość jak fala wzniosła się z ziemi do Nieba. Tak jak dzisiaj świat patrzy na św. Tereskę, tak miliony maleńkich całego świata będą patrzeć na ciebie – powiedział jej Pan Jezus. I obiecał, że tych maleńkich będą nie tylko tysiące, ale miliony i miliony.
Żyjemy w czasach, gdy jest zabieganie, liczy się konkret i zysk. A jednocześnie to czas odrzucenia Pana Boga, ośmieszania wszystkiego, co święte. Kiedy słyszy się, że wiara jest niepotrzebna, Bóg jest niepotrzebny, Krzyż jest niepotrzebny, bardzo ważne jest, by tym bardziej w tych czasach znalazły się dusze, które będą trwały wiernie przy Bogu, które będą Mu całkowicie oddane – aż po krzyż, zaparcie się siebie. Dusze, które staną się filarem, na którym oprze się Kościół Chrystusowy. I z wielką miłością nieustannie będą się modlić. Które będą podstawą do jego odrodzenia i rozwoju. To dusze najmniejsze udźwigną ten ciężar. To one – najsłabsze i najmniejsze – mocą Bożą będą miały odwagę, siłę, wiarę i ufność, by trwać przy Jezusie i stale ofiarować Mu swoją miłość. Konsolato, ty tylko Mnie kochaj.
To dusze najmniejsze, przez ich wierność, dają Mu siły, by Jezus ciągle na nowo przyjmował ciężar krzyża, niósł go na szczyt i tam dawał swe członki na przebicie. To ciągła obecność dusz najmniejszych sprawia, że mimo niepojętego bólu Jezus daje swe dłonie i stopy, przyjmuje cierpienie, by zbawiać kolejne dusze. To dzięki duszom najmniejszym z najmniejszych trwa Kościół Chrystusowy i krok po kroku idzie ku tryumfowi Krzyża. Ku tryumfowi miłości Bożej na całym świecie.
Radujmy się, bo Bóg zaprosił nas na piękną, wyjątkową drogę do Nieba – maleńką drogę miłości. Kroczmy tą drogą, nie zbaczajmy z niej. Pomóżmy też innym ją poznać i pokochać.
Każdy Wieczernik jest czasem umocnienia na tej drodze. Nie zapominajmy o tym.
Niech Bóg błogosławi wszystkim, którzy podjęli posługę na tym gietrzwałdzkim Wieczerniku – szczególnie ks. Sławkowi oraz księżom kanonikom posługującym w konfesjonałach, służbie liturgicznej oraz zespołowi muzycznemu i pani organistce.
Do zobaczenia w październiku!
Jezu, Maryjo, kocham Was ratujcie dusze!