W dniu święta podwyższenia Krzyża zgromadziliśmy się u stóp Matki Bożej Różanostockiej. Razem z Maryją, pod przewodnictwem ks. Sławomira modliliśmy się modlitwą różańcową. Poprzez rozważanie tajemnic bolesnych różańca świętego nasze serca starały się być blisko cierpiącego Serca Jezusa i Serca Maryi.
Ks. Sławomir przypomniał nam, że podczas ostatniej wieczerzy oraz modlitwy w Ogrójcu Pan Jezus zaprosił wszystkich nas do towarzyszenia Mu w czasie męki i w czasie umierania. Postawiliśmy sobie pytanie czy jesteśmy świadomi tego, że podczas każdej Eucharystii Jezus zaprasza mnie także pod krzyż. Czy ja rzeczywiście jestem wtedy blisko Niego, czy moje serce współczuje Mu, zajmuje się miłowaniem Go, czy raczej zajmuję się sobą, lękając się własnego krzyża? My pragniemy być uświęceni, ale czy chcemy przyjąć swój krzyż? Bramą do Nieba jest krzyż. Żadna droga bez krzyża nie prowadzi do szczęścia wiecznego. Każda dusza przechodzi przez swoją drogę krzyżową, na której są upadki, choroby, samotność. Na tej drodze są także i dobrzy ludzie, tacy jak Maryja, Szymon, Weronika. Jest z nami obecny nasz Pan Jezus Chrystus, który idzie i cierpi razem z nami. Cóż złego może nas spotkać mając takiego Towarzysza? Idzie z nami sam Bóg, czy to rozumiemy? Czy nasze serca sobie to uświadamiają? Boża Miłość idzie z nami naszą drogą krzyżową.
Miłość to nie są same uniesienia serca. Miłość jest ofiarą, poświęceniem, obecnością. Taką miłość daje nam Jezus cierpiący, Jezus Ukrzyżowany. Miłość przyjęta sercem przynosi owoce, zmienia świat i zmienia nasze serca.
Adoracja Najświętszego Sakramentu była czasem przygotowania naszych dusz na spotkanie z Jezusem Eucharystycznym. Wzywaliśmy pomocy Ducha Świętego by wyciszył nasze serca, zabierając niepotrzebne myśli, uczucia. Wpatrywaliśmy się w Osobę Maryi, która zawsze jest obecna w czasie Adoracji Serca Jej Syna. To Ona wskazuje zawsze nam Jezusa, który jest źródłem wszelkich łask dla naszych dusz. Śpiewem wyznawaliśmy pragnienie życia w Sercu Maryi, która czystą miłością kocha Jezusa. Wpatrywaliśmy się w Monstrancję, która przypomniała nam, że Krzyż jest znakiem wiary, nadziei i miłości. Największą miłością jest dawanie siebie, tak jak uczynił to dla nas Chrystus. Powierzaliśmy Jezusowi nasze pragnienia kochania Go, towarzyszenia Mu, przyjmowania Jego Miłości. Prosiliśmy za tych, co prześladują zrodzony przez Chrystusa Kościół, prosiliśmy o umocnienie naszych serc w czynieniu dobra, byśmy umieli na zło odpowiedzieć miłością i pokojem.
W czasie homilii wygłoszonej do nas przez ks. Sławomira usłyszeliśmy o tym, że Miłość Boża pragnie naszego zbawienia, a nie potępienia. Miłość Boża kocha nas do końca, w pełni. Bóg jest cierpliwy, miłosierny. Bóg wierzy w nas, także wtedy, gdy my sami w siebie nie wierzymy. Usłyszeliśmy o historii odnalezienia krzyża, na którym został ukrzyżowany Chrystus. W 4 wieku n.e. po wielkim prześladowaniu chrześcijan urodziła się św. Helena. Zapragnęła ona odnaleźć to co zostało najcenniejszego po śmierci Chrystusa. Prosiła pierwszych chrześcijan o pomoc. W ten sposób odnalazła schody z pałacy Piłata po których szedł Chrystus, a które teraz znajdują się niedaleko Bazyli św. Jana na Lateranie. Świętej Helenie wskazano miejsce odprawienia pierwszej Eucharystii, czyli miejsce które nazywamy wieczernikiem. Następnie padło pytanie: A gdzie jest krzyż? Szukano go w miejscu, gdzie wyrzucano krzyże po skazańcach. I tak znaleziono trzy krzyże. Nie wiadomo było jednak na którym zmarł Jezus. Wówczas biskup Jerozolimy – św. Makary modlił się i prosił o cud, który by to potwierdził. A zmarł pewien młodzieniec. Gdy jego martwe ciało zbliżono do krzyża świętego Chrystus zwrócił mu życie. Relikwie krzyża świętego przebywają obecnie w Rzymie. Fragmenty krzyża, jako relikwie dotarły także do sanktuarium w Różanymstoku. Ks. Sławomir postawił przed nami pytanie: dlaczego czcimy krzyż? Odpowiedź jest następująca: ponieważ jest on dla nas znakiem wielkiej miłości. Przypomina nam, że Bóg kocha nas bardziej niż my sami siebie. Zastanówmy się nad tym, czy patrząc na krzyż widzimy Miłość Chrystusa?
Na zakończenie Wieczernika Modlitwy wspólnie uwielbiliśmy relikwie Krzyża Świętego. Nasze serca starały się trwać pod krzyżem razem z Matką Bożą i w zjednoczeniu z Kościołem w Polsce. Świat potrzebuje krzyża, Polska potrzebuje krzyża, rodzina potrzebuje krzyża. Krzyża, który przypomina o bezgranicznej miłości, który przypomina, że zło zwycięża się dobrem. Pragnęliśmy tulić się do ran Chrystusowych, abyśmy potrafili złożyć siebie w ofierze za Kościół, za Ojczyznę, za rodzinę. Modlitwę zakończyliśmy koronką do Bożego Miłosierdzia. Prośmy by moc płynąca z krzyża przemieniała nasze serca, by nasze życie było nieustannym aktem miłości!
Jezu, Maryjo kocham Was, ratujcie dusze!