Konferencja na Adwent (Z archiwum Wspólnoty)
Bóg jest Miłością. Zakochał się w tobie, dlatego stworzył ciebie, dlatego wcześniej stworzył dla ciebie cały świat. Każdego dnia obdarza ciebie swoją miłością poprzez wszystkie okoliczności, zdarzenia, poprzez twoją codzienność. Wszystko jest miłością, darem Boga, który kocha ciebie. To tylko twoje oczy są ślepe i nie potrafią dostrzec darów Bożej miłości. Twoje uszy są głuche i choć słyszą, nie rozumieją, iż przemawia miłość.
Naród wybrany czekał na Mesjasza przez wieki. Niby znał Boga, wydawać by się mogło, że w jakimś stopniu słuchał – raz więcej, raz mniej, ale przyjmował przykazania Boże i słuchał – a jednak musiało minąć wiele wieków zanim przyszedł Jezus. Czekając na Mesjasza, naród wybrany traktował Boga jako kogoś odległego, kogoś, kto jest Władcą, Sędzią, ale w sercach ludzkich zabrakło przyjęcia Boga, który jest Miłością. Można to bardzo dobrze zobaczyć, kiedy Jezus już przyszedł na ziemię. Trudno było faryzeuszom, uczonym w Piśmie przyjąć miłość, naukę Jezusa, która była nauką o miłości Boga do człowieka, ponieważ ich relacja do Boga była zupełnie inna. Oni czuli się w obowiązku, aby wywiązywać się ze wszelkich nakazów. Nie mieli bliskiego stosunku do Boga. Bóg nie był ich Przyjacielem, bliską Osobą. Był kimś, kto stawia wymagania, a człowiek te wymagania musi spełnić, aby zasłużyć na coś. Choć formacja serc w narodzie wybranym trwała wiele lat, wiele wieków, okazało się, że i tak było mało serc otwartych na miłość.
Maryi Bóg udzielił łaski, dając od początku swoiste zrozumienie, Kim jest. Ona od dziecka przyjmowała Boga jako Miłość. Bóg z każdym dniem był bliższy Jej duszy, bliższy Jej Sercu. Relacją między duszą Maryi a Bogiem kierowała miłość. Jej Serce z miłości do Boga pragnęło należeć do Niego całkowicie. Ta miłość sprawiła, że Jej Serce tak szybko dojrzało, Jej dusza bardzo szybko rozwijała się. Rozwój duchowy potoczył się o wiele szybciej niż w wielu innych duszach, stąd zrozumienie, dzięki miłości, tak wielu Bożych tajemnic, Bożych spraw. A najważniejsze w tej relacji było to, że Serce Maryi przyjmowało Boga jako Tego, który kocha, i Którego Jej Serce również kocha. Bóg był bliską Osobą, był obecny w Jej życiu. Do Niego kierowała wszystkie swoje myśli. A to, co czyniła, będąc wychowywaną w świątyni, czyniła dla Niego. Otoczona ludźmi żyjącymi dla Boga, mogła wzrastać w duchowej atmosferze, przepełnionej modlitwą, w atmosferze życia całkowicie poświęconego Bogu. Znała Pisma i wiedziała, że ich naród czeka na Mesjasza. I Ona również czekała na Mesjasza. Jej życie całkowicie było Bogu poświęcone i oddane. Jej myśli skupione były na Bogu. Czynności wykonywała również w wewnętrznym skupieniu. Radością dla Niej było czynić wszystko w świadomości Bożej obecności, obecności Boga przy Niej. Miłość, która w Jej Sercu rozwijała się – dzięki Bożej łasce – zrodziła Jezusa. Bóg w Jej Sercu został przyjęty jako Miłość i na płaszczyźnie miłości mogło dojść do spotkania pomiędzy duszą a Bogiem. A ponieważ serce było oddane całkowicie Bogu, żyła poświęcając Jemu wszystko, każdą chwilę. Pragnęła całe swoje życie oddać, tylko dla Niego żyć. Bóg przyjął to Jej oddanie, ofiarowanie. Niejako wyszedł naprzeciw Niej. W narodzie wybranym znalazł duszę, która odpowiedziała na Jego miłość, która nie patrzyła na obowiązki Prawa i poprzez ten pryzmat na Boga, jako Tego, który rozlicza, ale która zobaczyła w Bogu miłość i która z miłości do Niego chciała żyć dla Niego. Tylko miłość kierowała Sercem Maryi. Miłość niejako przyciągnęła Miłość i Bóg z radością zstąpił do Jej Serca. Rozmiłowawszy się w Sercu, które całe odpowiadało na Jego miłość, tak umiłował i tak zjednoczył się z Sercem Maryi, z Jej duszą, że począł Syna. Jezus jest Owocem miłości, jest Darem miłości. Ten, kto chce spotkać Jezusa, niech stara się o miłość.
Dzisiejszy świat nie zmienił się w pojmowaniu Boga. Bardzo wiele dusz traktuje Boga jako Tego, który rozlicza, który jest Sędzią, który stawia warunki i jeśli człowiek ich nie spełni, nie jest przez Boga przyjęty. Ten sposób pojmowania Boga jest wręcz obraźliwy dla Niego. Jest zadawaniem ran Bogu nieustannie. Jest bólem Jego Serca, ponieważ Bóg jest Miłością. Nie musiał stwarzać świata i ludzi, nie musiał stwarzać ciebie, bo nie potrzebuje niczego ani nikogo. Sam Sobie wystarcza, a jednak jest tak wielką, niepojętą Miłością, doświadcza w tej miłości ogromnego szczęścia, że zapragnął dzielić się nią, obdarzać szczęściem inne stworzenia. Po to stworzył człowieka, aby obdarzać go miłością i czynić go szczęśliwym. To jest jedyny powód, dla którego stworzył człowieka, a wcześniej ziemię, na której człowiek może żyć. Więc jeśli ktoś inaczej patrzy na Boga, zadaje Mu ból, tak jak ból zadaje się temu, kto nas kocha, a my go nie kochamy.
Teraz świat teoretycznie przygotowuje się na Boże Narodzenie, bo to, co dzieje się w rodzinach, w narodach, nie jest przygotowaniem do Bożego Narodzenia. Potrzebne są serca takie, jakim było Serce Maryi – serca, które zobaczą w Bogu miłość, że Bóg kocha, a ponieważ kocha, to otacza człowieka zewsząd samą miłością. Potrzeba serc, które w drobiazgach codziennego życia zobaczą dary Bożej miłości, które odpowiedzą również miłością. Pokochają Boga czystą miłością dla Niego samego i zapragną żyć miłością – dla Niego. W swojej codzienności, w swoich rodzinach, w swoich środowiskach zapragną żyć prawdziwie miłością. Do takich serc, w których będzie miłość, Bóg przyjdzie z darem swojej miłości niezwykłej, z darem zjednoczenia. Gdy połączy się Miłość z miłością, miłość Boża z miłością duszy – słabą, małą, nędzną, ale miłością tej duszy – wtedy poczęty zostanie Jezus; wtedy narodzi się Jezus. Potrzeba tych Narodzin.
Narodziny Jezusa, które miały miejsce dwa tysiące lat temu nadal rozlewają na cały świat łaski, rozlewają miłość. Z Bożego Narodzenia nieustannie na świat płyną łaski. To tak, jakby to wydarzenie było w centrum historii ludzkości i z tego centrum płynie cały czas Boża miłość na ludzkość, na wszystkie pokolenia – i na te, które żyły w tamtych czasach, i na te, które rodzą się potem, i na te, które jeszcze przyjdą. Nieustannie z tego punktu historii płyną łaski, płynie miłość. W sposób duchowy każdy z nas, gdy łączy się z Miłością, z Bogiem, gdy oczekuje Jego Narodzin, doświadcza Poczęcia i Narodzin w swojej duszy, łączy się z Bożym Narodzeniem w tym jednym punkcie historii. I z serca zaczyna płynąć dokładnie to samo – te same łaski, ta sama miłość, bo to jest ten sam Jezus, który rodzi się w sercu ludzkim.
Każdy z nas o miłości Bożej słyszał już wielokrotnie i każdy z nas przeszedł już jakąś formację. Każdy też doświadczył w swoim życiu spowszednienia wiary, miłości, życia z Bogiem. Potrzeba od nowa spojrzeć na Bożą miłość. Potrzeba na nowo otworzyć oczy duszy, by zobaczyć, że Bóg jest obecny pośród nas, że otacza nas Jego miłość we wszystkim – w przyrodzie, w ludziach, w wydarzeniach. Bóg obecny jest w każdym momencie, w każdej sekundzie naszego życia – On jest, Jego miłość. Potrzeba zakochać się na nowo w Bogu, tak jak człowiek potrafi, na swoją miarę. A że jest mały, to ta miłość też będzie małą; skoro jest nieporadny w miłości, to i jego miłość jest nieporadna, ale jest to miłość tego człowieka do Boga; miłość dana w wolności. To raczej pragnienie kochania Boga niż prawdziwa miłość, ale Bóg i to pragnienie przyjmuje z radością. Dusza, która stara się kochać, która stara się dostrzec dary miłości w swoim życiu, choć doświadcza różnych momentów, jednak nawet w tych trudnych stara się przyjąć Bożą miłość. Do takiej duszy Bóg z radością przychodzi, bo przyciąga Go miłość. Bóg cierpi odrzucenie Jego miłości. Więc tam, gdzie widzi przyjęcie miłości, tam cały Siebie daje i z radością rodzi swego Syna jako największy Dar miłości, ponieważ Bóg kochając, daje to, co najlepsze. Bóg nie daje miernych prezentów, to tylko my dając komuś prezenty oszczędzamy w różny sposób. Jesteśmy bardzo oszczędni w obdarowywaniu innych, a Bóg jest hojny ponad miarę. Jeśli coś daje, to jest to dar najwyższej klasy. Gdy widzi duszę, która pragnie kochać, obdarza ją największym darem miłości, a więc daje to, co ma najcenniejszego – swojego Syna.
Ty również możesz spotkać się z Jezusem, który narodzi się w twoim sercu. To będzie dar Boga dla ciebie. On nie stawia warunków. On nie rozlicza ciebie z niczego. Nie musisz dokonać pewnych zadań, nie musisz pozaliczać jakichś innych rzeczy. Wystarczy, że:
– otworzysz serce na Jego miłość;
– otworzysz oczy serca, by tę miłość zobaczyć, uszy duszy, aby ją usłyszeć;
– swoją wolą wyrazisz pragnienie, iż chcesz odpowiedzieć na miłość, chcesz kochać, choć nie potrafisz.
To wystarczy. Bóg zna ciebie bardzo dobrze i wie, na co ciebie stać. Nie oczekuje od ciebie, że naraz staniesz się wielkim świętym, który będzie cały płonął miłością. On zna twoje ograniczenia, zna twoje życie, doświadczenia, twój ból i cierpienie. Wie doskonale, kim jesteś i wie, na ile potrafisz kochać. Tak naprawdę wie, że nie potrafisz kochać, ale wystarczy, że zapragniesz kochać Boga, odpowiedzieć miłością na Jego miłość. To wystarczy. To Go do ciebie przyciągnie.
Prośmy, by Duch Święty pomógł nam otworzyć się na miłość i by pomógł odpowiedzieć na tę miłość.