3 Konferencja na Adwent (z archiwum Wspólnoty)
Przyzwyczailiśmy się do słów. Pod każde słowo mamy jakieś gotowe wyobrażenie, swoje własne rozumienie słowa. A Słowo Boga ma być przyjmowane bardzo prosto. Ma przynieść nam rzeczywistość, o której mówi. Często człowiek wierzący przyjmuje Słowo jako tylko pewne symboliczne wyobrażenie, jako porównanie. Bardzo wiele traci na tym, ponieważ powinien przyjmować Słowo wprost do serca, aby rzeczywistość, którą niesie, stawała się w nim prawdą. Postarajmy się dzisiaj otwartym sercem przyjąć każde Słowo, nie bagatelizować żadnego, nie myśleć, że jest to coś, co już znamy, coś, co jest wielokrotnie powtarzane. PRZYJMIJMY SŁOWO JAKO PRAWDĘ, KTÓRA PRZYCHODZI DO NAS, JAKO KONKRETNĄ RZECZYWISTOŚĆ. Tak było w życiu wielu Świętych, którzy potrafili otworzyć serce i czytając chociażby Ewangelię, Słowo Jezusa przyjmowali wprost, za tym Słowem szli i postępowali w zgodzie z nim. A to Słowo zaprowadziło ich na wyżyny świętości, dokonywało cudów w ich życiu.
Zatem otwórzmy swoje serca, by Bóg mógł przyjść do naszych serc. On pragnie zagościć w naszych sercach w sposób szczególny. Stworzył nasze serca, by w nich przebywać, by jednoczyć się z nami, by każdego z nas uświęcać, każdego z nas przemieniać w Siebie, by każdy był po prostu szczęśliwy. Bóg pragnie tego. Pragnie, abyśmy pomimo skażenia grzechem potrafili otworzyć się na niezwykłą rzeczywistość duchową i abyśmy przyjęli Boga tak, jak przyjmuje się osobę szczególnie bliską, kochaną; osobę, na którą się czeka, za którą się tęskni. On pragnie przyjść do każdego serca, by w nim dokonać przepięknych, cudownych rzeczy. Pragnie z każdym z nas obcować, rozmawiać. Chce wypełniać nasze życie, każdą chwilę każdego dnia.
Teraz, w tym czasie, wspólnie czekamy na Narodziny Jezusa. A jednak to ludzkie oczekiwanie jakże różni się od tego, co mogłoby być w każdym sercu i co przyniosłoby przepiękne owoce. Skoro Bóg zapragnął przyjść poprzez człowieczą Matkę, to i my dobrze by było, abyśmy oczekiwali na Narodziny Jezusa razem z Matką Najświętszą. Zapraszam każdego z was do takiego oczekiwania.
Pod Sercem Maryi rozwija się życie – życie Boże. To coś niezwykłego. Każdego dnia Ona zagląda do swojej duszy i cieszy się obecnością Boga. Każdego dnia dotyka swego Serca i mówi swemu małemu Synkowi, że Go kocha i że pragnie Go zobaczyć. Każdego dnia klęka przed Bogiem, aby Go uwielbić, aby Mu podziękować, aby oddać Mu całą siebie. Jak cudowna jest relacja duszy oddanej Bogu, która poprzez miłość nosi w sobie Boże życie! Każdy z nas to Boże życie może w sobie nosić. Dzieje się to dzięki miłości, dzięki pokornemu oddaniu się Bogu, dzięki przyjęciu Bożej miłości. Maryja nie dokonuje niezwykłych rzeczy, zajęta jest codziennością, zwykłymi domowymi obowiązkami, ale co rusz dotyka swego Syna ukrytego pod sercem i mówi, że Go bardzo kocha. Żyje we wnętrzu własnej duszy i tam nieustannie jednoczy się z Bogiem, który nieustannie obejmuje Ich – Jezusa i Maryję. Jest cały czas pod czułym wejrzeniem Bożym, otoczona Jego ramionami.
Każdy z nas może zbliżyć się do Maryi, aby Ona mogła objąć i w ten sposób każdy znajdzie się pod czułym spojrzeniem Boga. Każdy znajdzie się w Jego objęciach tak, jak w objęciach Bożych jest Maryja wraz z Synem. Oddanie się Bogu przynosi sercu niezwykły pokój, szczęście. Tak wielkie szczęście, że nie da się go opisać. Nie jest to szczęście, jakiego człowiek zaznaje tu, na ziemi. To inny rodzaj szczęścia. I my także możemy doświadczać pokoju, radości oczekiwania, objęcia czułą, delikatną miłością. Niech każdy z nas wraz z Maryją oczekuje na Narodziny Jezusa. Niech oczekuje z miłością, z miłością myśli o Jezusie – nadchodzącym Bogu. MIŁOŚĆ JEST NAJLEPSZYM PRZYGOTOWANIEM SERCA. Miłość czyni wszystko, co potrzebne jest, by serce mogło prawdziwie spotkać się z Bogiem. Miłość – ona prowadzi duszę i pomaga podejmować kolejne kroki, dokładnie takie, jakie chce Bóg, jakie są najlepsze dla duszy. Mamy:
– oczekiwać z miłością,
– oczekiwać wraz z Maryją,
– oczekiwać pod czułym wejrzeniem Ojca,
– oczekiwać nieustannie otwierając swoje serce na Boga, który obecny jest w nas.
Myli się ten, kto uważa, że nieważne są dotychczasowe dni, że wystarczy przed samym Bożym Narodzeniem trochę się pomodlić. Każdy dzień w roku liturgicznym Kościoła jest przygotowywaniem się na przyjęcie Boga. Każdy dzień ma być zbliżaniem się do Niego, przebywaniem, obcowaniem z Bogiem. Jeśli dusza każdego dnia pragnie spotykać się z Bogiem, jeśli każdego dnia miłuje Go, zwraca się do Niego z miłością, przyjmuje Go w Eucharystii – jej przygotowanie na Boże Narodzenie trwa cały czas. Ona wchodzi w Adwent nie jako w coś, co jest zupełnie inne od pozostałych dni roku. Wchodzi w sposób łagodny jako w coś oczywistego, ponieważ dusza ta nieustannie oczekuje Boga, nieustannie Go zaprasza, nieustannie Go wypatruje; kocha Go.
Nasze życie ma być oczekiwaniem, a jednocześnie ciągłym jednoczeniem się z Bogiem, ponieważ On jest w nas, zamieszkuje naszą duszę. Jest tak blisko, że nawet trudno to sobie wyobrazić. Żyje w naszym wnętrzu spragniony miłości, nieustannie wysyłający tę miłość, abyśmy poczuli, usłyszeli i doświadczyli. Bóg nieustannie spragniony jest naszego spojrzenia, naszej uwagi, ciągle czekający, ciągle miłujący, cały czas obdarzający miłosierdziem. Nie czekajmy na Boże Narodzenie w taki sposób, że dopiero wtedy spotkamy się z Bogiem, bo to jest tak, jak byśmy stali przed Nim, odwracali się do Niego plecami i mówili Mu, że na spotkanie czas będzie dopiero w liturgicznym czasie Bożego Narodzenia, a nie teraz. A to nieprawda. On teraz jest pośród nas. On teraz jest w twoim sercu! On teraz czeka, aż spojrzysz na Niego! On teraz spragniony jest twojej miłości! On teraz pragnie przygotować twoje serce na ten czas, który przyjdzie! Nie dziw się, że już teraz. Aby lepiej zrozumieć Boże tajemnice, wydarzenia z życia Jezusa tutaj na ziemi, trzeba nieustannie jednoczyć się z Bogiem. Gdy teraz będziesz otwierać serce na spotkanie z Nim, który żyje w tobie, który jest, to przemieniony, będziesz mógł spotkać się z rodzącym się Jezusem, z przychodzącym Zbawicielem. Bóg da ci zrozumieć jakąś tajemnicę swoją, objawi ci Siebie, poznasz prawdę.
A więc nie żyj tak, jakby możliwym było spotkanie Boga tylko w czasie Bożego Narodzenia czy w czasie Wielkanocy. Nie żyj w taki sposób. Bóg żyje w twoim sercu. Uczynił sobie mieszkanie w twojej duszy i ty każdego dnia możesz z Nim żyć, rozmawiać, powierzać Mu swoje troski i radości, słuchać Jego słów o miłości. Każdego dnia możesz razem z Nim podejmować decyzje. Każdego dnia możesz w swoim sercu przenosić się do Ziemi Świętej, by tam uczestniczyć w różnych wydarzeniach z życia Jezusa. Jak wielkie możliwości dał tobie Bóg poprzez duszę! Wszystko stoi przed Tobą otworem. Wszystko w Nim jest możliwe. Dlaczego więc człowiek tak ogranicza sam siebie? Sam wyznacza granice spotkania z Bogiem, sam czyni odległość pomiędzy Bogiem a sobą. Wyznacza Mu spotkanie – przyjdziesz do mnie w nocy z 24 na 25 grudnia. Koniec. Nie żyj w ten sposób! Bo to nie jest życie; to jest śmierć! Jeśli zechcesz, możesz już teraz zanurzyć się w Boże Narodzenie, wejść do Groty w Betlejem i wziąć w objęcia Jezusa. Jeśli zechcesz, już teraz możesz zobaczyć rozjaśnione Niebo wieloma Aniołami, które śpiewają: Chwała Bogu na wysokości. Już teraz możesz razem z pastuszkami oddać pokłon Królowi świata. W każdym momencie możesz pójść do Jerozolimy, możesz pójść z Jezusem aż na Krzyż, bo Bóg żyje, bo jest obecny przy tobie, w tobie. Nie musisz czekać aż minie pół roku czy rok, ale każdego dnia możesz z Nim żyć w tak cudownej bliskości, w miłości, w przytuleniu. To ŻYCIE W ZJEDNOCZENIU Z BOGIEM BĘDZIE NAJLEPSZYM PRZYGOTOWANIEM DO ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA, bo wtedy ty przyniesiesz Jezusa wszystkim swoim bliskim, przyniesiesz Jezusa Kościołowi.
Wiele dusz słucha z niedowierzaniem, kiedy mówi się, iż wystarczy jedna święta dusza, żyjąca w Bogu, Bogiem, aby odrodził się Kościół. Jeśli Bóg mówi do nas, iż pragnie, abyśmy to my byli miłością w sercu Kościoła i by poprzez nasze serca przyszło odrodzenie, jakże dużo w nas wątpliwości. Bóg pragnie przyjść. My Go na ziemię nie ściągniemy. To On pragnie otoczyć swoją miłością każde serce na ziemi, a nie my. My mamy tylko pozwolić Mu na to, dać swoje serca, uwierzyć, że w nich mieszka Chrystus. Tak mało potrzeba – tylko uwierzyć, tylko przyjąć, tylko pokochać całym sobą, ze wszystkich sił, aby Bóg mógł z wielką radością przebywać w nas i roztaczać promienie miłości na cały świat. Tak niewiele potrzeba.
Dusze Najmniejsze! Matka Najświętsza jest pośród nas. Jest tutaj, w kaplicy, brzemienna, z Jezusem pod Sercem – Jej największą Miłością, Jej Radością. I chce, aby każdy z nas przytulił się do Niej, aby każdy z nas podszedł do Niej, by mogła każdego objąć ramionami. W tym przytuleniu abyśmy oczekiwali. Ona kocha każdego z nas. Jej ogromnym pragnieniem jest, aby każda dusza przyjęła Jezusa, poznała Jego miłość, przyjęła zbawienie. Maryja nie zachowuje Go dla Siebie. Oddała Go Bogu, ofiarowała w świątyni, więc nie może Go zatrzymać dla Siebie. On jest nasz! Twój!
Tak mało w naszych sercach jeszcze jest wiary i ufności, tak mało otwartości. Och, gdyby odrobinę więcej, tylko odrobinę więcej było w nas wiary, ufności, miłości, oczami duszy oglądalibyśmy rzeczywistość duchową i cieszylibyśmy się cudowną obecnością Boga i Jego świata. Wtedy nasze serca czułyby miłość, która cały czas przenika nas, obejmuje, tuli. Potrzeba naprawdę niewiele, tylko troszkę uwierzyć, zaufać, pokochać, zapragnąć, zatęsknić, klęknąć przed Bogiem i przyjąć dar Jego obecności w każdym sercu – świętej, czystej cudownej miłości, zbawiającej, odradzającej.
Moi Kochani! Przecież spragnieni jesteśmy miłości. Potrzebujemy jej, aby móc żyć. I sami czujemy, że bez niej niczego nie potrafimy uczynić, że bez niej umieramy. Dzisiaj więc:
- Przyjmijmy Miłość – obecność Boga w naszych sercach!
- Przyjmijmy Maryję – Matkę, która nas obejmuje ramionami, aby razem z nami czekać na Narodziny Jezusa!
- Przyjmijmy duchową rzeczywistość, aby Słowo stało się Ciałem w nas!
Przytulmy się do Serca Matki Bożej i razem z Nią oczekujemy Jezusa otoczeni miłością Bożą, miłością całej Trójcy Świętej, z wielką pokorą, radością w sercu, otwartością, w zjednoczeniu, we wzajemnej bliskości; w bliskości Tego, który nadchodzi. Niech nasze serca już widzą nadchodzące światło. Niech ono już rozjaśnia wszelkie mroki. Niech wlewa w nas nadzieję, budzi ufność, miłość, daje radość.
Prośmy Boga o potrzebne łaski do otwarcia się na Jego obecność.