Dusze Najmniejsze! Rozpoczyna się już bezpośredni czas oczekiwania. Maryja pod swoim sercem bardzo wyraźnie czuje swojego Syna. On ruszając rączkami, nóżkami daje znać o sobie. Jakże się cieszy, że już niedługo będzie mogła wziąć Go w swoje ramiona, że będzie mogła przytulić, ucałować, ujrzeć Go. To czas szczególny. Czas, kiedy Matka Boża chciałaby uwrażliwić nasze serca na to czekanie, na przysposobienie duszy do oczekiwania, do przyjęcia rodzącego się Jezusa. Ona jest pełna Jezusa, pełna Boga, pełna Jego łaski, pełna światła, miłości. Ją całą wypełnia Bóg. Cała przemieniła się w miłość. Stała się żywą monstrancją dla swojego Jezusa. Tak jak monstrancja sama w sobie nie jest ważna, ale Bóg, który w niej jest, tak i Maryja znika, bo On jest pierwszy. Wychodzi przed Nią, bo On jest najważniejszy. Tak jak my klękamy przed Najświętszym Sakramentem, przed Bogiem, owszem umieszczonym w monstrancji, ale przed Bogiem, a nie przed metalem złotym czy srebrnym, tak i modląc się przed Maryją, przed Jej wizerunkami w obrazach, figurach, modlimy się do Boga. Ona jedynie jest pośrednikiem i przypomina nam o Bogu.
Czas, który pozostał, jest cudownym czasem. Kiedy dusza otworzy się na kierowane do niej pouczenia, kiedy otworzy się na miłość, na świat duchowy, doświadczyć może cudownego czasu zjednoczenia z Jezusem, który żyje w sercu i który to serce całe wypełnia, niosąc człowiekowi radość, poczucie szczęścia. Z pewnością Maryja chciałaby, abyśmy zdawali sobie sprawę z wielkiego skarbu, jaki Bóg dał ludzkości, jaki już jest złożony w naszych sercach. Ona bardzo pragnie, aby każdy z nas otworzył się na cudowną rzeczywistość Bożej obecności – Dzieciątka, Maleńkiego Dzieciątka, które całe jest Bogiem, wszechmocnym Bogiem, Stwórcą całego świata, Królem i Władcą. I przychodzi do nas pod postacią Maleńkiego Dziecka, byśmy mogli Go przyjąć, byśmy mogli choć trochę zrozumieć to przyjście. Byśmy zobaczyli, iż Bóg utożsamia się z naszym życiem, cierpieniem, z nami, aby to, co ludzkie, uświęcić, zbawić, przemienić. Aby nadać naszemu życiu sens. Aby uczynić to życie najszczęśliwszym.
Każdy z nas, kto przyjął Maryję do swojego serca, przyjął również Jezusa, który w Niej poczęty, rozwija się i rośnie. I w sercu każdego z nas Ona tego Jezusa pielęgnuje, oczekując wraz z nami na Jego Narodziny. Tak jak każda kobieta w tym stanie początkowo nie dostrzega zmian w swojej figurze, tak pod koniec bardzo jasne jest, iż nosi w sobie nowe życie. Tak i Maryja, teraz cała wypełniona jest Bogiem, a Jej stan błogosławiony jest cudownym, uświęconym stanem, który przemieni Ją, przebóstwi. To noszenie w sobie Maleńkiego Dzieciątka nie jest zwykłym jak u każdej kobiety, bowiem Matka Najświętsza nosi w sobie Boga. I w świecie duchowym, patrząc oczami duszy, zobaczylibyśmy cudowne światło, które bije z Jej wnętrza, obejmując całą Jej istotę. Jest to światło Boga, Jego życie, Jego miłość i Jego świętość. To światło idzie z Jej wnętrza, nie z zewnątrz. To światło wypełnia Ją całą. Wraz z tym światłem wypełnia Ją niebiańskie szczęście, radość nieopisana i zachwyt nad niepojętą miłością, która Maryję wypełnia i obejmuje. Ten stan błogosławiony jest zatem inny niż u zwykłej kobiety, bowiem Maryja została z jednej strony zanurzona w Bogu, z drugiej zaś – wewnątrz Niej poczęty Bóg wypełnił Maryję całą, przemieniając całkowicie wszystko, co jest Maryi, zarówno od strony fizycznej, jak i duchowej. Stąd powiedzenie, iż jest pełna Boga, pełna łaski, najlepiej oddaje ten stan, choć i tak w rozumieniu człowieka jest niedoskonały. I tak nie rozumiemy w pełni tego, czego Bóg dokonał w Maryi dla nas.
Maryja jest, żyje w każdej duszy, która na ten czas oczekiwania przyjęła Ją. I Maryja pragnie, by udziałem każdej duszy stało się doświadczenie wypełnienia Bogiem od wewnątrz, Jego życiem, nowym życiem, Jego miłością, doświadczenie wypełnienia Jezusem. Aby mogło się to stać, by dobrze odpowiedzieć na tę łaskę, którą Bóg chce dać, nasze serca powinny być czyste i powinny starać się oczekiwać nieustannie, z chwili na chwilę, z sekundy na sekundę. Powinniśmy myśleć cały czas o Bogu, wpatrywać się oczami duszy w Niego nieustannie i czynić wszystko z myślą o Nim, dla Niego, z miłości. Powinniśmy dążyć do tego, by ten czas, który pozostał, cały poświęcić Bogu odsuwając od siebie wszystko, co jest niepotrzebne, starając się wykonywać tylko to, co jest konieczne, a odsuwać od siebie zupełnie zamęt i hałas przedświątecznych przygotowań, który nie jest dobry dla duszy, bowiem mamy przyjąć Boga. A więc dusze mają być wyciszone, serca skierowane jedynie ku Bogu. Mają oczekiwać, a nie zajmować się różnymi czynnościami.
Zauważmy, iż Bóg nie kazał Maryi najpierw zbudować porządnego domu, nie kazał Jej najpierw odpowiednio go urządzić, ani zrobić zapasów żywności. Bóg przygotował Serce Maryi, Jej duszę usposobił, aby począć w Niej swojego Syna, a przygotowania trwały przez wieki. My przygotowujemy się w ciągu czterech tygodni. Cóż to jest? A jednak ten czas wydaje się za długi dla człowieka i zapomina on, jaki jest cel. Złe wyobrażenia o przygotowaniu do Świąt sprawiają, iż większość dusz ludzkich zupełnie mija się z Bożym Narodzeniem. Sensem tych Świąt jest Narodzenie Boga w duszy człowieka, przyjście do jego serca. Ale Bóg nie znajduje w zbyt wielu sercach, właściwego usposobienia duszy. Nie znajduje miłości, otwartości, pragnienia i tęsknoty. Przychodząc do ludzi, zastaje drzwi zamknięte, bowiem człowiek właśnie wtedy po swojemu świętuje, zupełnie zapominając, jakie to święta. Zajęty przygotowaniami stołu, mieszkania, prezentami, nie myśli o tym, czyje Narodziny ma świętować. A więc główna postać – Ten, którego Narodziny mamy świętować – nie staje się Gościem w wielu domach, w wielu sercach. Świętujemy urodziny bez Jubilata. Jakże to smutne zważając, iż Bóg nie przychodzi do nas z pustymi rękami. Bóg przychodzi zawsze z wielką łaską, z wielkim cudownym darem Jego miłości, darem Jego obecności świętej. Przychodzi dotykając serca i przemieniając to serce, przygotowując na wieczność. Przychodzi z darem zjednoczenia, by to serce mogło połączyć się z Nim, z jego Sercem. To największe dary, najcudowniejsze, ale mało kto na nie czeka, mało kto czeka na Boga.
Matka Najświętsza pragnie, aby nasze serca oczekiwały na Boga. Pragnie, aby już tęskniły za Bogiem, aby z niecierpliwością już myślały o tym spotkaniu. Aby już teraz wyrażały miłość do Jezusa. Aby już teraz zapragnęły jak nigdy przedtem spotkania z Nim. Tylko wtedy możemy doświadczyć cudu Narodzenia Jezusa w nas. Bowiem tym, którzy czekają, Bóg udziela tej łaski z wielką ochotą, bo przecież On chce przyjść do każdego z nas. I przychodzi. Maryja jest w sercach dusz najmniejszych, wypełniona Bogiem, brzemienna, wypełniona pełnią Jego miłości, pełnią Jego światłości, świętości. Ona pragnie złożyć ten niepojęty skarb w sercu każdej duszy najmniejszej. Prośmy, przywołujmy, módlmy się, oczekujmy, a ten cudowny dar – niepojęta Boska Obecność, życie Świętego, sam Bóg Jezus Chrystus zrodzony zostanie w nas, dając nam nowe życie, jednocząc z całą Trójcą Świętą, czyniąc nas nowymi ludźmi, wprowadzając nas na nowe tory, na nowe życie. Oddajmy siebie Bogu poprzez Niepokalane Serce Maryi! Złóżmy w ofierze, prosząc, by Bóg udzielił nam tej cudownej łaski swoich Narodzin w naszych sercach. Maryja będzie modlić się wraz z nami o tę łaskę.