Tych, których Bóg powołał do grona dusz najmniejszych, prawdziwie traktuje jak najmniejszych. Dlatego – jak małym dzieciom – powtarza i powtarzać będzie, iż potrzeba nam czujności – ciągłego wypatrywania, nasłuchiwania, a przede wszystkim miłowania. Bóg jednak wie, że z powodu skażenia grzechem jesteśmy słabi i nie mamy dostatecznie dużo sił, by nieustannie trwać w oczekiwaniu na Jego przyjście. Toteż daje nam do ręki narzędzie. Jest nim akt miłości: Jezu, Maryjo, kocham Was, ratujcie dusze! W każdej duchowości są jakieś modlitwy, ćwiczenia duchowe, wyrzeczenia, umartwienia. My – z racji swego dziecięctwa, swej maleńkości – otrzymaliśmy jedynie tę króciutką modlitwę. Jest ona prosta, ale zarazem doskonała w głębi swej treści – wprowadza nas od razu na drogę świętości. Nieustanne: Jezu, Maryjo, kocham Was, ratujcie dusze! To nieustanne wyrażanie miłości do Jezusa i Maryi oraz wszystkich dusz. Dzięki temu stajemy się uczestnikami komunii miłości Boga, Matki Najświętszej i dusz ludzkich.