Jezus w Ogrójcu wypowiedział niezmiernie ważne słowa:Niech będzie Twoja wola. Niech będzie tak, jak Ty chcesz. Wszystko, co potem się wydarzało, z Jego strony było przyjmowane jako wola Ojca. Całym Sobą, swoją postawą wyrażał przyjęcie woli Ojca. Męka Jego była straszliwa, cierpienie ogromne, a więc to nie było łatwe przyjmowanie kolejnych wydarzeń. Każdy człowiek wie, co dzieje się w jego sercu, gdy przychodzi cierpienie, straszliwy ból, gdy przychodzi świadomość tego, co się wydarzy. Mimo to Jezus wypełniał wolę Ojca. W każdej sekundzie godził się na wolę Ojca.
Te słowa Jezusa i cała Jego potem postawa są wskazaniem dla duszy, czego Bóg oczekuje przez całe jej życie i nad czym dusza może pracować szczególnie podczas Wielkiego Postu. Dobrze jest spojrzeć na samego siebie, na swoją codzienność, by zobaczyć w niej wolę Bożą i to, w jaki sposób my ustosunkowujemy się do niej. Czy rzeczywiście przyjmujemy wolę Bożą? W jaki sposób? Bowiem człowiek może przyjąć, ale tylko dlatego, że nie ma innego wyjścia, może wewnętrznie buntować się, może żyć w lęku lub też czynić wszystko, aby mimo tego, co się wydarza jednak uniknąć dalszych konsekwencji. Co człowiekiem kieruje? Czy lęk, czy własne pragnienia, czy może chęć udowodnienia swego zdania, może postawienia na swoim, wytłumaczenia wszystkim swoich racji, może pokazania, kim się jest, aby inni to wszystko zobaczyli …? Motywy postępowania są różne. A Jezus dzisiaj pokazuje właściwą postawę – PRZYJĘCIE WOLI OJCA BEZ WZGLĘDU NA TO, CO BĘDZIE SIĘ DZIAŁO; bez względu na to, w jaki sposób dusza będzie przeżywać następne chwile, gdy wyrazi zgodę na wolę Ojca.
W czasie Wielkiego Postu Bóg daje człowiekowi czas i łaskę, by mógł popracować nad sobą, by mógł zbliżyć się do Boga. Warto jest zastanowić się nad wypełnieniem woli Bożej w swoim życiu, warto podjąć pewne postanowienia, by rzeczywiście tę wolę Bożą wypełniać i w każdej sytuacji mieć świadomość, że kolejne wydarzenia niosą wolę Bożą. Zgoda na kolejne wydarzenia, na sytuacje zwykłe i codzienne, na sytuacje, które zaskakują, burzą ogólny porządek lub też, które mogą przerażać, jako zgoda na wolę Bożą, przynosi sercu pokój. Zapomnienie o sobie, o tym, co w człowieku buntuje się przeciwko niechcianym sytuacjom i wydarzeniom, odsunięcie od siebie tego, co niepokoi lub budzi strach, przełamanie samego siebie, aby nie myśleć o sobie, ale dla dobra drugiego człowieka, z miłości do Boga wypełniać wolę Bożą – to kształtuje duszę. To sprawia, że staje się ona bardziej podobna do Jezusa. A o podobieństwo do Jezusa chodzi przede wszystkim. Poprzez upodabnianie się do Jezusa dusza zbliża się do Boga, do doskonałości, żyje coraz bliżej Nieba. W swoich rozmyślaniach Wielkopostnych, w swoich postanowieniach miejmy na uwadze:
- Na ile pełnimy wolę Bożą?
- Na ile każdego dnia od samego rana pełnimy wolę Bożą?
- Na ile pytamy Boga o Jego zdanie?
- Na ile chcemy słuchać Go i Jego natchnień?
- Na ile znając tę wolę, przyjmujemy ją do serca i żyjemy nią?
- Na ile przełamujemy samych siebie, aby pomimo tego, iż gdzieś tam w środku nasze „ja” buntuje się, my aktem swojej woli wyrażamy pragnienie, by wypełniać Bożą wolę?
Jeśli dusza każdego dnia stara się pamiętać o woli Bożej, każdego dnia powraca do niej analizując swoje postępowanie, jeśli w różnych sytuacjach zagłębia się w to, czego Bóg od niej oczekuje, wtedy pracuje nad sobą i rzeczywiście wykorzystuje czas Wielkiego Postu w sposób właściwy. Nie marnuje go, ale współpracuje z łaskami, które Bóg na ten czas daje duszy.
Czas Wielkiego Postu to niezwykły czas formacji duszy; czas, kiedy Bóg udziela każdej duszy łaski, by mogła zbliżać się do Boga, by mogła pracować nad sobą. Przez cały rok, przez całe życie należy starać się zbliżać do Boga, natomiast W CZASIE WIELKIEGO POSTU DUSZA OTRZYMUJE NADZWYCZAJNE ŁASKI, BY MÓC PRZEMIENIAĆ SIĘ, BY MÓC NA WZÓR JEZUSA IŚĆ DROGĄ POWOŁANIA. W czasie Męki Jezus wypełnia swoją misję do końca. Właśnie w czasie Męki ukazuje się istota Jego powołania, Jego przyjścia na ziemię. Właśnie podczas Męki Jezus ukazuje, do jakiej doskonałości ma dążyć dusza. Ukazuje szczyt miłości, by każda dusza poznając Bożą miłość sama zapragnęła nią żyć, sama zapragnęła dążyć do tej miłości. Skoro czas Wielkiego Postu jest czasem ciągłego rozważania misji Jezusa, Jego Męki i całego Dzieła Zbawczego, to Bóg udziela duszom łaski szczególnej, ponieważ samo Dzieło jest Dziełem największym, niezwykłym, jednocześnie Dziełem, którego tajemnicę człowiekowi trudno jest zgłębiać samemu o własnych siłach. Bóg pomaga człowiekowi. Zagłębiając się w tajemnice Zbawienia, w miłość i w Mękę, która jest niezwykłym wyrazem miłości Boga do człowieka, człowiek współpracując z tym, co otrzymuje do Boga, może prawdziwie dotknąć istoty tajemnicy Zbawienia. Dusza poprzez to zagłębianie się, poprzez dochodzenie do istoty, dzięki Bożej łasce, doznaje przemiany i zaczyna żyć w bliskości Boga. Rozumie, ma objawiane przez Boga Jego tajemnice, lepiej pojmuje sam byt Boga. Zbliża się do świętości, choć celem duszy nie jest świętość, ale Bóg.
Podczas Wielkiego Postu dusza może doznać ogromnej przemiany, formacji, wejść na wyższy etap swego rozwoju duchowego, może postępować szybszymi krokami. Wszystko dzięki Bogu, ale wtedy, gdy zrozumie, że ta przemiana dokonuje się dzięki wewnętrznej pracy nad sobą, dzięki współpracy z Bożym Duchem, dzięki temu, iż otworzy swoje serce na Boże pouczenia, na Boże wezwania. Zewnętrzne formy, jakie często przyjmują działania ludzkie – formy postu, jałmużny czy modlitwy – nie połączone z wewnętrzną pracą nad duszą niestety nie dają prawdziwej formacji i prawdziwej przemiany. Nieustannie staramy się sobie uświadomić, iż podczas Wielkiego Postu dusza ma wejść w siebie, by poznając samą siebie, podejmując pewne kroki ku przemianie, rzeczywiście tej przemiany doświadczyć. I z wnętrza duszy mogą płynąć później jakieś kroki, mogą być podejmowane zewnętrzne czyny. Wtedy mogą one przynieść oczekiwane skutki.
Dzisiaj zwracamy uwagę na pełnienie woli Bożej. Sięgnijmy do historii Jonasza (Jon 3, 1-10) . Tam możemy zauważyć, iż sprzeciwiał się on woli Bożej, chciał uciec od niej. Ale, kiedy w końcu zaczął ją pełnić, kiedy najpierw w nim dokonała się przemiana, a potem dzięki jego pełnieniu woli Bożej dokonała się przemiana w wielu sercach, Bóg zmienił wręcz swoje postanowienia wobec losu Niniwy. Wprawdzie nasze pełnienie woli Bożej nie ma aż takiego wpływu na losy tylu ludzi, nie będziemy zauważać wpływu na losy innych, to jednak warto otworzyć się na pełnienie woli Bożej, by odkryć, iż każda dusza w Kościele mając pewne zadanie do wypełnienia, jeśli rzeczywiście podejmuje je i wypełnia, przyczynia się do rozwoju całego Kościoła; do dobra, które służy całemu Kościołowi. Im doskonalsze pełnienie woli Bożej poszczególnych dusz, tym bardziej zyskuje na tym całe Mistyczne Ciało, cały organizm – Kościół. A więc, choć może nie jesteśmy takimi Jonaszami, to jednak zwróćmy uwagę, by w swojej codzienności godzić się na to, co daje Bóg, by w ten sposób, wypełniając Jego oczekiwania, przyczyniać się do wzrostu całego Kościoła, do rozprzestrzeniania się miłości Bożej.
Połóżmy swoje serca na Ołtarzu i prośmy Boga, prośmy Ducha Świętego, by pomagał nam otwierać się na wolę Bożą, by nasze serca obejmował pokój i byśmy z radością potrafili przyjmować to, czego oczekuje od nas Bóg.
Modlitwa
Mój Jezu! Kiedy patrzę na Twoje życie, widzę że każdy dzień był wypełnianiem woli Twego Ojca. Widzę, że życie Twojej ziemskiej rodziny było wypełnianiem woli Ojca. Każde wydarzenie niosło wolę Ojca i było przyjmowane w sercach z pokorą, z wewnętrzną zgodą na wszystko. Podziwiam, Jezu, Twoją Mamę i św. Józefa, gdy zdecydowali się żyć poza swoim krajem, żyjąc w niedostatku, ale z sercem spokojnym. Podziwiam Twoich ziemskich Rodziców za ten pokój serca, z jakim przyjmowali każdy dzień i każde wydarzenie. Widzę głęboki sens w Ich przyjmowaniu tego, co Bóg daje; sens dla Ich całego życia, dla formowania Ich dusz i Twojej formacji, Jezu. Podziwiam niezwykłą zgodność Maryi i Józefa z Sercem Bożym, otwartość na to, co On daje.
Patrzę na Ciebie, Jezu i na Twoje dni tutaj na ziemi. Dla swojego Ojca zgodziłeś się być człowiekiem i doświadczać tego, co ludzkie w zwykłej, szarej codzienności. Zgodziłeś się na to, by mieszkać w ubogiej rodzinie i odczuwać skutki życia właśnie w niej. A gdy już jako dorosły rozpocząłeś swoją działalność, nie szukałeś dla Siebie wygód ani wypoczynku. Cały czas pełniłeś wolę Ojca. Cały czas! Gdy moje serce poznaje głębię Twego zjednoczenia z wolą Ojca, rozmiar Twojej zgody na wszystko, co chce Bóg, doświadczam zadziwienia, niemalże przerażenia, jak głęboko zjednoczona była Twoja wola z wolą Ojca i do jakiego stopnia żyłeś dla Niego, a nie dla Siebie. Wiem, Jezu, że mam patrzeć na Ciebie, ale ten stopień zjednoczenia z Bogiem, jaki Ty miałeś jest nie do osiągnięcia dla małej duszy, dla żadnego człowieka. Mimo to, wiem, że mam podążać Twoim śladem i że tylko wtedy, gdy będę starał się iść za Tobą, wypełniając wolę Bożą na swoją miarę – miarę mego zwykłego ludzkiego życia – doświadczę zjednoczenia z Bogiem. Moja dusza będzie spełniona. Niepojęte to rzeczy, Jezu, nie dla małej duszy.
Bądź uwielbiona Wolo Boża! Bądź uwielbiony Boże w moim życiu, w sercu moim!
***
Panie mój! Przyglądam się Twemu życiu, przyglądam się Twojej Męce. Patrzę na Wielki Czwartek, przygotowania do Wieczerzy, na samą Wieczerzę, a potem na Twoją Modlitwę w Ogrójcu. Pojąć nie mogę, Panie mój! W moim ludzkim umyśle jest to nie do pojęcia, jak mogłeś, doskonale wiedząc, co Ciebie czeka z takim spokojem sprawować Najświętszą Ofiarę, rozmawiać z Apostołami, pouczać ich, a potem iść do Ogrodu Oliwnego, wiedząc, że jest to miejsce, w którym rozpocznie się Twoja Męka. Znasz mnie, Jezu, wiesz dobrze, że jestem nieustannym lękiem, obawą, że we mnie jest tak dużo strachu wobec przyszłości i wobec cierpienia, wobec tego, co się wydarza każdego dnia. A Ty? W Tobie widzę, Boże, Panie mój, niezwykłą wewnętrzną zgodę z Ojcem i konsekwencje w Twoim zachowaniu, postępowaniu. Dzień za dniem, krok za krokiem szedłeś dokładnie na Krzyż. Gdy rozważam czas ostatniej Wieczerzy, moje serce trwa w zadziwieniu, mój umysł, Boże, miesza się, nie może pojąć. Czuję sercem, że cierpiałeś, a jednocześnie widzę niezwykłą zgodność Twojej woli z wolą Ojca. Gdy patrzę na moją wolę, to we mnie nie ma takiej zgody na samego siebie, jak w Tobie była zgoda na Ojca. We mnie nie ma takiej jedności z samym sobą, jak w Tobie była jedność z Ojcem.
Jezu mój! Widzę Ciebie w Ogrodzie Oliwnym, kiedy doznajesz agonii, myśląc o Męce, już ją przeżywając. O, Jezu, niepojęta jest Twoja miłość do Ojca, Twoje umiłowanie Jego woli, Twoje pragnienie, by ją pełnić. Moje serce doznaje wzruszenia, widząc Twoje cierpienie. Pojąć nie mogę, jak wielką była Twoja zgoda wobec tego, czego oczekiwał od Ciebie Bóg. Nic nie pozostawiłeś Sobie. Niczego Sobie nie pozostawiłeś, wszystko dla Ojca, wszystko z miłości. Do końca wypełniłeś wolę w sposób doskonały. Do końca! A to słowo „do końca” jest dla mnie jakimś nowym słowem, które ma nowe znaczenie, bo tylko Ty w tak totalny sposób potrafiłeś oddać Siebie Ojcu, by wypełnić misję.
Moje serce pragnie być przy Twoim Sercu, Jezu. Pragnie czuwać wraz z Tobą. Pragnie uczestniczyć w przyjmowaniu woli Bożej. Pragnie być z Tobą sekunda po sekundzie, kiedy przychodzą, kiedy Ciebie wiążą, prowadzą i ani na moment nie powstała w Tobie myśl, która byłaby przeciwna woli Bożej. Połącz mnie z Sobą! Moją duszę połącz z Sobą, abym mógł uczestniczyć w niezwykłym zjednoczeniu z wolą Bożą; abym mógł uczestniczyć w Twoim cierpieniu. Ty wiesz, Jezu, że od jakiegoś czasu trudno mi pojąć pojawiające się we mnie pragnienia, bo jest we mnie przecież lęk, strach i same słabości. Ale w chwilach, kiedy otwierasz przede mną swój świat i kiedy moją duszę obejmujesz swoim ramieniem i wprowadzasz do swego Serca, rodzą się we mnie niezwykłe pragnienia, tak niezgodne z moimi słabościami, z moim brakiem sił, brakiem mocy, z moją nicością. A ja pragnę być z Tobą zawsze.
Pragnę być z Tobą w Ogrodzie Oliwnym.
Pragnę być z Tobą, gdy Ciebie prowadzą, przesłuchują, torturują.
Pragnę być z Tobą tej nocy, gdy w więzieniu cierpisz ogromnie, tak strasznie traktowany.
Pragnę być z Tobą, gdy Cię biczują, o Panie, gdy śmieją się z Ciebie, obrażają, traktują tak strasznie. Dla mnie jesteś Królem!
Choć oni żartują sobie z Ciebie, to ja pragnę jednoczyć się właśnie wtedy, kiedy zakładają Ci koronę cierniową, kiedy znowu wystawiają Ciebie na widok publiczny i krzyczą. Dla mnie jesteś Królem!
Chcę zjednoczenia z Tobą, gdy podejmujesz Krzyż. Och wtedy szczególnie, Jezu, chcę być blisko pocałunków, którymi obdarzasz Krzyż. Tak bardzo chciałbym, aby moje serce zostało objęte miłością, jaka jest w Tobie do Krzyża właśnie wtedy.
Pragnę być z Tobą sekunda po sekundzie, krok po kroku, uczestniczyć w zgodzie na wolę Boga, gdy idziesz raniąc Sobie stopy, uginasz się pod ciężarem Krzyża, upadasz; kiedy otwierają się Twoje Rany na ciele, kiedy ciernie wbijają się jeszcze głębiej w głowę. Chcę uczestniczyć w Twoim Sercu w zjednoczeniu Twojej woli z wolą Ojca. Chcę być do końca, Jezu, by razem z Tobą przeżyć wszystko. Choć Ty wiesz, że nie rozumiem, dlaczego we mnie są takie pragnienia, choć przecież jestem takim słabeuszem, który lęka się wszystkiego.
Pragnę, Jezu, być z Tobą, gdy wola Twego Ojca jednaka z Twoją każe Ci podawać dłonie i stopy do przybicia.
Panie mój! W tym tak strasznym czasie niesamowitego cierpienia, kiedy wisisz na Krzyżu trzy godziny – są to najstraszniejsze godziny Twojej Męki – Panie, pozwól mi być w Twoim Sercu. Pozwól mi być również w tym czasie, kiedy totalnie doznajesz opuszczenia, mimo to Twoja wola zjednoczona jest z wolą Ojca.
Kocham Ciebie, Jezu i pragnę Ciebie całym sercem. A moje życie należy do Ciebie.
***
Należę do Ciebie, Jezu. Choć jestem duszą najsłabszą, najmniejszą, choć niczego nie potrafię, choć lękam się wszystkiego, to jednak należę do Ciebie. Pragnę Ci dziękować za to, że opiekujesz się mną i że mnie prowadzisz drogą zjednoczenia. Chcę Ci dziękować, Jezu za to, że pokazujesz mi, iż moje małe cierpienia są włączone w Twoje wielkie. Ja wiem, Jezu, czynisz tak, aby przynieść mi radość. Przecież moje cierpienia są niczym w porównaniu z Twoimi. A jednak poprzez różne znaki, różne sytuacje pokazujesz mi, że moje życie jest włączone w Twoją drogę krzyżową, że każda sytuacja trudna dla mnie jest w zjednoczeniu z Twoją Męką. Jesteś taki dobry, Jezu! Wiem, że niczym jest moje cierpienie, ale pocieszeniem dla mojego serca jest myśl, że oto Ty, Jezu, łączysz mnie ze Sobą, że to Ty cierpisz we mnie.
Dziękuję Ci, Jezu! Dajesz mi pokój serca, gdy oddaję się Twojej woli i zapewniasz o swojej opiece. Zresztą dowody tej opieki mam nieustannie. Bez Ciebie, Jezu, już dawno bym, zginął. A jednak dzięki Tobie moje życie potoczyło się właśnie w ten sposób. Wszystko dzięki Tobie. Opiekujesz się mną poprzez różne osoby, różne sprawy, sytuacje. Opiekujesz się mną, moim sercem, duszą, ciągle dotykając swoją miłością. Ciągle słyszę, że kochasz mnie. Czuję dotyk miłości. O, Panie, za wszystko Ci dziękuję. Za wszystko, a szczególnie za cierpienie. Gdyby nie ono nie poznawałbym Twojej miłości, nie doświadczałbym jej, nie mógłbym się nią zachwycić. Dzięki cierpieniu poznaję jej głębię i tajemnicę. Dzięki mojemu cierpieniu Ty pobudzasz również inne ludzkie serca do miłości. I za nie Ci dziękuję, za nimi Ciebie proszę, abyś je szczególnie obdarzał swoją łaską, przecież są kanałami Twojej miłości skierowanej do mnie. Zobacz, Panie, ile dobra wyzwala się w człowieku! Zobacz, jak dużo miłości jest! Dziękuję Ci, Jezu.
Proszę Cię, abyś pobłogosławił naszym sercom, by otworzyły się na zrozumienie, czym jest pełnienie woli Bożej, by otworzyły się na pełnienie woli Bożej przez Ciebie tu na ziemi i by mogły zagłębić się w tajemnicę Twego zjednoczenia z Twoim Ojcem; by ta tajemnica przemieniła nasze serca i zbliżyła do Ciebie. Pobłogosław nas, Jezu.
Refleksja
Pełnienie woli Bożej niesie duszy pokój i radość. Sprawia, że dusza krokiem stanowczym zbliża się do Boga, doświadcza Jego bliskości, dotyku miłości. Warto każdego dnia zastanawiać się, na ile zrealizowało się Boże oczekiwania. Warto spojrzeć na siebie, na ile jeszcze realizowało się własne pragnienia. Warto podejmować wysiłek, by o sobie zapomnieć, o swoich różnych dążeniach, uczuciach, marzeniach, o swoim „ja”, o miłości własnej i o tym wszystkim, co ona niesie, by w codzienności żyć miłością Bożą i tę miłość dawać innym, realizując w ten sposób Boży plan Zbawienia. Tych kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt lat życia na ziemi jest niczym. Można je całkowicie poświęcić na uwielbienie Boga w każdym dniu, w całym życiu poprzez rezygnację z siebie, ze swego „ja”, by potem w wieczności żyć już w pełni zjednoczonym z Bogiem, doświadczając w sposób doskonały jedności woli Boga i duszy; by radować się miłością.
Błogosławię was – W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.
Strona korzysta z plików cookies zgodnie z polityką prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookies w Twojej przeglądarce.polityka prywatności