Rozważanie i Adoracja
Zapraszam do wspólnej Adoracji, wspólnego uwielbienia, wspólnego umiłowania Boga, który z nieskończonej miłości swojej oddał życie każdemu z nas. Spójrzmy i dzisiaj na Jezusa jako na Tego, który umiłował nas i stał się Oblubieńcem naszych dusz.
Bóg każdego człowieka stworzył z miłości. Tak umiłował, że zapragnął, by każdy człowiek zaznawał Jego miłości. Od samego początku stwarzając człowieka obdarował go niezwykłymi łaskami. Stworzył, by człowiek mógł żyć skąpany w Bożej miłości. Stworzył dusze dla Siebie, aby je miłować, by każda mogła żyć w zjednoczeniu z Nim. Każda! Wielkim bólem Bożego Serca był grzech pierworodny, odwrócenie się pierwszych rodziców od Bożej miłości. Boża miłość jest doskonała. Z chwilą, gdy ludzie odrzucili ją, Bóg podjął postanowienie, aby przywrócić człowieka do pierwotnej miłości, by dać człowiekowi możliwość życia w zjednoczeniu z Bogiem. On nadal był Tym, który kocha miłością nieskończoną, a więc nadal pragnął, aby każda dusza mogła zaznawać niezwykłego szczęścia, jakim jest miłość Boża. Ponieważ człowiek odwracając się od miłości zrezygnował z życia, jakie Bóg człowiekowi dał, więc Bóg postanowił to życie człowiekowi przywrócić. Postanowił oddać swoje, aby człowiek żył.
W jaki sposób oddać? Po prostu umrzeć. Bóg ofiarował w swej nieskończonej miłości swojego Syna każdemu z nas. Mimo, że to pierworodny Syn, mimo, że to Jedyny Jego Syn, umiłowany miłością doskonałą, nieskończoną, miłujący tak samo swego Ojca, to Bóg zdecydował, że Jego Syn umrze za każdego z nas, byśmy i my mogli być pierworodnymi w Jego oczach, umiłowanymi jak Jego Syn – Jezus Chrystus. Już sam ten fakt jest tak cudowny, że każda dusza powinna rozważać go, by móc poznawać nieskończoną Bożą miłość. Jezus, który miłuje swego Ojca miłością taką samą, jak Ojciec, a więc nieskończoną, doskonałą, który zjednoczony jest z Nim, ma tę samą wolę, te same pragnienia co Ojciec, również umiłował człowieka, też pragnął dać życie człowiekowi. Chociaż wiedział, jak straszna Męka Go czeka, z miłości do ciebie zdecydował się na Krzyż, z miłości do twojej duszy, którą traktuje jak swoją oblubienicę. Choć ludzkie dusze są zbrukane, w oczach Bożych wszystkie są oblubienicami, umiłowanymi szczególnie, wybranymi, które On – Bóg pragnie posiąść na własność, pragnie obdarzać miłością największą i wprowadzać w komnaty swego Serca, tak jak oblubienic wprowadza do komnaty swoją oblubienicę. W swoim Sercu Bóg przygotował miejsce dla każdej duszy. Przystroił i czeka. A Jego Serce wypełnia ogromne pragnienie, by dusze zwróciły się do Niego. Jego Serce wypełnia ogromna tęsknota za każdą oblubienicą (duszą).
Jezus jest Tym, który ma wprowadzić każdą duszę do Bożego Serca, by przystrojona szatami godowymi poślubiona została Bogu. Jezus czyni to. Jego przyjście na ziemię jest początkiem bezpośredniego objawienia miłości, początkiem wprowadzania dusz do komnaty Bożego Serca. Bóg objawia swoją miłość poprzez Narodziny swego Syna na ziemi, poprzez Jego życie. W szczególny sposób objawia miłość poprzez Mękę. Każda dusza towarzysząc Jezusowi już podczas Ostatniej Wieczerzy, potem w Ogrodzie Getsemani, jeśli otwiera się na Boga, doświadczyć musi bezmiaru Bożej miłości. Jezus cały płonie miłością do każdej duszy, tak jak płonie Ojciec i Duch. Miłość Boża obejmuje całą Trójcę Świętą. W czasie Męki Jezusa dochodzi do zenitu – Bóg płonie miłością, wielkim żarem do każdej duszy. Jeśli czytamy Księgę Pieśni nad Pieśniami widzimy, że właśnie tam miłość Boża została ukazana w przepiękny sposób. Jest to dokładnie ta miłość, która prowadzi Jezusa aż na Krzyż. To Jezus wyznaje każdemu z nas swoją miłość w Pieśni nad Pieśniami, a podczas Męki jest dokładnie ta sama miłość – miłość oblubieńcza, miłość zdolna do wszystkiego, do każdej ofiary.
Kiedy więc klękasz, by adorować Jezusa, który idzie drogą krzyżową, który wisi na Krzyżu, umiera, który leży w Grobie, pamiętaj: BOŻE SERCE WŁAŚNIE WTEDY PŁONIE NAJWIĘKSZĄ MIŁOŚCIĄ. Właśnie wtedy wylewa na ciebie całą swoją miłość, zaprasza ciebie do miłości, pociąga ciebie. To On mówi do ciebie: umiłowany, umiłowana Moja. To On mówi do ciebie: biegnijmy. To On wygląda, patrzy, puka do twego Serca. To On zaprasza ciebie do swojego pałacu. To On wprowadza twoją duszę, jak oblubieniec oblubienicę, do komnaty. Pamiętaj, że Jezus z Krzyża – gdy jest przybijany do Krzyża, gdy wisi na Krzyżu, umiera – do twojej duszy niczym do oblubienicy wyciąga swoją dłoń. Ona obmyta Jego Krwią jest czysta, doskonale czysta, piękna i właśnie wtedy Jezus wprowadza ją na Krzyż. bo tylko Krzyż jest znakiem zjednoczenia, jest wyznaniem miłości. Krzyż jest łożem miłości, na którym On – Bóg wyznaje, iż pragnie poślubić ciebie. Gdy adorujesz Go, On poślubia ciebie – duszę umiłowaną. Nieważnym jest czy jesteś kobietą czy mężczyzną, twoja dusza jest przez Niego umiłowana tak bardzo, że nie potrafisz sobie tego ani wyobrazić, przedstawić, ani nazwać. Miłość zalewa ciebie, całą twoją duszę, całe twoje serce. Bóg ze wzruszenia płacze, obejmując ciebie ramionami, radując się, że Ty przyjmujesz Jego miłość, że może tobie przywrócić synostwo Boże, może tobie przywrócić całe dziedzictwo, a więc Niebo; że ty przyjmujesz miłość, w której przez wieczność będziesz skąpany. Będziesz zaznawał szczęścia, jakiego nie ma na ziemi.
Krzyż, cierpienie Jezusa z jednej strony napawa duszę ogromnym smutkiem. Ona miłując Boga, jednocząc się z Nim prawdziwie doświadcza Jego bólu. Patrząc na Jego Rany sama cierpi, a jednocześnie, jeśli otwiera się na Jego miłość, zaznaje tej miłości w niewypowiedziany sposób. Zanurzana jest cała w niezmiernej słodyczy, która obejmuje ją i przenika. Ona cała obejmowana jest, tulona miłością i zdaje się omdlewać w tym cudownym uścisku miłości, jakiego do tej pory nie znała, bo ludzka miłość jest czymś innym. Nawet trudno jest nazwać ludzką miłość miłością. Tylko Bóg kocha prawdziwie, w pełni.
Dlatego uwielbijmy Miłość Bożą, Boga – Oblubieńca każdej duszy. Zapraszam do takiego otwarcia serc, by zapragnęły one spotkania z Jezusem i uświadomiły sobie niezwykłość Jego miłości. Teraz, kiedy oczekujemy na Zmartwychwstanie, niech z naszych serc popłynie wielka tęsknota, wielkie pragnienie, aby spotkać Jezusa. Uwielbijmy Go! Śpiewajmy Mu! Kochajmy Go! Niech dotrze do Jego uszu pieśń uwielbienia, pieśń miłości, pieśń tęsknoty, pragnienia za swoim Umiłowanym. On wczoraj całą tę tęsknotę wyrażał, wylewał całą swoją miłość. Teraz pora na nas, abyśmy Go niejako przyciągnęli, by nie zwlekał ze Zmartwychwstaniem, ale by przyszedł do naszych serc, objął je i uszczęśliwił.
______________________
Uwielbiamy Ciebie, Boże! Podniosłeś nasze serca do samego Nieba. Wlałeś w nasze serca szczęście, miłość, pokój i radość. Dotknąłeś naszych serc swoją miłością oblubieńczą. Zachwyciłeś nas tą miłością i wzruszyłeś. Panie nasz, do tej pory nie przeżywaliśmy w ten sposób Wielkiego Piątku czy Wielkiej Soboty. Owszem, zagłębialiśmy się w Twoje cierpienie i wraz z Tobą je przeżywaliśmy. Ale teraz, Panie nasz, uświadamiasz nam, że to cierpienie płynie z wielkiej miłości, że w ten sposób Ty wyrażasz tę miłość – miłość Oblubieńca do oblubienicy.
O, Panie mój, nasze serca drżą z radości, nasze serca płaczą z radości, nasze serca kochają Ciebie. Ucz nas, proszę, takiej miłości – miłości oblubieńczej. Porywaj nas do tej miłości. Poprzez Ducha Świętego daj zrozumienie, czym jest ta miłość. Spraw, byśmy z wielkim zrozumieniem, otwartością czytali Pieśń nad Pieśniami od nowa, aby stała się dla nas odkryciem Twojej miłości do nas. Spraw, byśmy potrafili połączyć Twoją Mękę, Twój Krzyż, Twoją śmierć właśnie z tym wyznaniem miłości. Spraw, abyśmy porwani przez tę miłość gotowi byli na wszystko. Chcemy, Panie, w tej miłości należeć do Ciebie. Chcemy Tobie się oddawać, Tobie wszystko ofiarowywać. Chcemy, Panie, tego cudownego zjednoczenia z Tobą w miłości na Krzyżu.
Dziękujemy Ci, że przystrajasz nasze dusze tak pięknie. Obmyci Krwią Twoją, Twymi Łzami, Twoim Potem, stajemy przed Tobą czyści, święci, nieskalani, w szatach śnieżnobiałych. O, Panie, czynisz tak piękne rzeczy wobec nas, jakie nawet nam się nie śniło pragnąć. Owszem, wiedzieliśmy, że wobec Świętych dokonujesz takich niezwykłych rzeczy, ale wobec nas – dusz maleńkich, słabych? O, Panie, wtulamy się w Ciebie, w Twoje Serce, wsłuchujemy się w Jego bicie i tęsknimy za Tobą. Tak jak ziemia, która cała usycha z tęsknoty za deszczem, tak my pragniemy Ciebie. Tak jak każda roślina bez wody pragnie każdej kropli, tak my pragniemy Ciebie i tęsknimy za Tobą. Wyciągamy ręce do Ciebie i wołamy: Jezu, przyjdź! Jezu Zmartwychwstały, przyjdź! Objawiłeś nam miłość swoją, okazałeś nam ją na Krzyżu, zanurzyłeś nas w niej. O, Panie, poruszyłeś nasze serca, zraniłeś je, one teraz płoną wielką miłością, wielką tęsknotą, pragnieniem za Tobą. Przyjdź Jezu! Czekamy na Ciebie, wyglądamy Ciebie! Przyjdź Jezu! Zmartwychwstań! Przyjdź!
Będziemy czekać na Ciebie, wyglądać za Tobą. Wraz z Twoją Matką, wraz z Marią Magdaleną, wraz z uczniami Twoimi będziemy szli do Grobu, aby Ciebie spotkać, usłyszeć nasze imię z Twoich ust i zawołać Rabbuni do Ciebie. Już pragniemy tego momentu, już tęsknimy za nim. O, Panie, daj nam swego Ducha! Niech pobudza nas jeszcze bardziej do wytęsknionego wyczekiwania, do pełnego miłości czekania na Ciebie.
***
O, Panie mój, tak bardzo pragnę Ciebie, tak bardzo miłuję Ciebie. Nie wiem, czy to moje serce spragnione Ciebie wywołuje ten obraz, czy rzeczywiście, Jezu mój, przychodzisz do mnie. O, Panie mój, przychodzisz z wyznaniem miłości. Przychodzisz ze swoim pokojem. Przychodzisz z wielką radością. Przychodzisz, aby podnieść, pocieszyć, wywyższyć. O, Panie, przychodzisz zwycięski. Przychodzisz! Panie mój, padam do stóp Twoich, by ze szczęścia zalewać je łzami. Ale Ty, Jezu, podnosisz mnie. O, Panie, kocham Ciebie! O, Jezu mój, ukryj mnie w swoim Sercu. Pozwól w nim zniknąć na zawsze. Panie, wielką rozkoszą mego serca jest móc przebywać w Tobie. Zalewasz mnie wielką słodyczą miłości swojej. Panie mój! Mój Zbawicielu! Oblubieńcu mojej duszy! Umiłowany mój! Kochany mój! Królu mój! Bądź uwielbiony!
***
O, Panie, brakuje mi już słów, aby wyrazić moją wdzięczność, uwielbienie, by wyrazić miłość. Obdarowujesz moją duszę z tak wielką obfitością. Dajesz tak wielkie szczęście, że zaniemówiłam. Czymże odwdzięczę się Tobie, Boże? Co mogę uczynić? Chciałbym kochać tak, jak Ty kochasz mnie. Chciałbym Ciebie uwielbić, oddać chwałę Tobie. Chciałbym wraz z Aniołami, Świętymi śpiewać Ci najpiękniej, jak tylko potrafię. Ale wiem, że to wszystko jest tak marne, tak ludzkie. W żaden sposób nie wyrażę tego, co jest w moim sercu, nie odwdzięczę się za Twoją miłość. Twoja miłość wieczną jest i wiem, że ta hojność, to obdarowanie jest aż na wieki. Więc prosić będę Twego Ducha o miłość, abym i ja umiłował Ciebie miłością wielką, nieskończoną, abym mógł kochać Ciebie przez wieki. Prosić będę Ducha, aby pomógł mi otwierać serce na Twoją miłość, by ją przyjmować, bo wiem, że radujesz się, kiedy dusze przyjmują Twoją miłość. Będę przyjmować Twoją miłość również za tych, którzy tego nie czynią, abyś się nie smucił. Będę żyć dla Ciebie.
Nie patrz, Panie, na moje liczne słabości, ułomności. Nie patrz na brzydotę moją. Patrz na miłość, na moje starania, by kochać i by trwać w tej miłości nieustannie – na to patrz. Patrz na duszę, którą w tak cudowny sposób przystroiłeś, którą przemieniłeś, odrodziłeś. O, Panie, sama zachwycam się, jak piękną jest dusza moja, gdy Ty ją przystrajasz miłością swoją. Nieustannie proszę, byś wprowadzał mnie na Krzyż, by na nim jednoczyć z Miłością. Będę Ci nieustannie dziękować i Ciebie wielbić za to zjednoczenie. Nie słuchaj mego narzekania, nie patrz na moje niechęci, to tylko moje słabości ludzkie. Ja aktem woli wyrażam pragnienie zjednoczenia na Krzyżu. I chociaż moja ludzka natura będzie się czasem wzdrygała, będzie protestować, to ja już teraz Ci mówię: miłuję Twój Krzyż. Obejmuję go ramionami, przytulam się ze wszystkich sił. Proszę, byś mnie przybił do niego wraz ze swoimi dłońmi i stopami, aby nic mnie nie oddzieliło od Krzyża. Ty wiesz Boże, że to są moje pragnienia, aby być z Tobą nieustannie we wszystkim, aby zawisnąć na Krzyżu z Tobą, więc już nie słuchaj tego, co słabe, co ludzkie we mnie się odzywa, ale pociągnij mnie, zjednocz mnie ze Sobą. O, Panie, rozkochaj mnie w Sobie. Niech moim sercem zawładnie miłość Twoja tak wielka, tak ogromna, abym kochał jak nikt na świecie. Panie mój, Ty wszystko możesz, a więc i takie małe, marne serce możesz napełnić swoją Boską miłością. Wiem, że pragniesz tego.
Kocham Ciebie Jezu! Oddaję się Tobie! Wszędzie za Tobą pójdę i ufam, że wszędzie prowadzić mnie będzie Twoje błogosławieństwo. Tego nigdy mi nie zabraknie, bo Twoja miłość jest tym błogosławieństwem.
Nie pojmę Bożej miłości jeśli nie wezmę ran moich,rodziny,świata i znimi się zjednoczę z Ranami Pana na krzyżu.Gdy uczynię to świadomie i w akcie miłości
wtedy On będzie mógł Bożą milość rozdawać tym poranionym a ja doświadczę Jej tajemnicy.Czy mam odwagę,czy tylko deklaruję „tkliwą przytulankę”czyniącą mnie anemicznym katolikiem.Historia Zbawienie trwa,Jego Zbawcze Dzieło pragnie się dopełniać w Kościele-we mnie.
Życie,śmierć s.Konsolaty są realizacją obietnicy Jezusa i zaproszeniem do takiego rozumienia tej drogi duchowej.Zmartwychwstały Zwycięzco,oto jestem.