Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie (Łk 12, 39-48)
Zostaliśmy bardzo hojnie obdarowani. Bóg nie ustaje w ciągłym zlewaniu na nas swoich darów. Każdego dnia, o każdej porze otrzymujemy wiele łask. Jesteśmy szczęśliwcami – opływamy w łaski. Nasze serca zanurzając się w te łaski powinny nieustannie dziękować Bogu za wszystko, co otrzymują.
Kiedy dusza dziękuje Bogu za otrzymane dary, kiedy podejmuje wysiłek, by dostrzec w swojej codzienności Bożą łaskę, to Bóg pomaga jej z czasem dostrzegać więcej łask, mimo różnych trudności czy przeciwności. Uwrażliwia jej serce na dobro, które staje się udziałem tej duszy. Ta dusza doświadczała już łaski, ale nie dostrzegała jej. Teraz Bóg pomaga jej widzieć więcej. I tak, początkowo niejako wymuszone trochę dziękczynienie, czynione raczej wolą niż sercem pełnym zrozumienia i doświadczenia, staje się prawdziwie radością, dostrzeganiem dobra, które Bóg daje duszy. Dusza widząc dobro w różnych sferach swego życia, zaczyna być szczęśliwa, bo ona odbiera je jako Bożą miłość, Bożą opiekę, troskę o nią. Pobudzona więc tym dostrzeganiem dobra, dziękuje jeszcze więcej, a co za tym idzie coraz więcej również dostrzega Bożych łask. Bóg kształtuje jej sposób patrzenia i ona z czasem potrafi widzieć łaskę w rzeczach i sprawach, które do tej pory nie odbierała jako łaski, ale jako coś przeciwnego. Bóg daje tej duszy pewną mądrość w rozumieniu, czym jest łaska, bo dotychczas dostrzegała ona łaskę jedynie jako odczuwane przez nią subiektywne dobro – coś, co jest przyjemne; coś, co jest spełnieniem jej oczekiwań. Pouczana przez Boga, z czasem zaczyna dostrzegać łaskę w różnych życiowych doświadczeniach, w trudnościach i cierpieniu. Nie zawsze potrafi do końca wszystko zrozumieć i przyjąć, ale wie, że Bóg obdarza ją łaską i dziękuje Mu za nią. W ten sposób dusza jest formowana i wzrasta, doskonali się. Ona sama nawet o tym nie wie, to Bóg ją doskonali poprzez doświadczenia. Jednocześnie Bóg widząc, że jest gotowa do kolejnych etapów swego rozwoju, wprowadza ją w te etapy i obdarza nowymi łaskami. Daje jej więcej, ponieważ jest już przygotowana, by nie tylko brać, przyjmować, ale swoją służbą i posłuszeństwem by odpowiedzieć Bogu na te łaski. I rzeczywiście dusza ta zaczyna coraz bardziej świadomie Bogu służyć i podejmować różne działania, by wypełniać Jego wolę. W tych działaniach świadomie zaczyna rezygnować ze swego „ja”, ze swoich pragnień, czy nastawień na rzecz Bożej woli. Wchodząc głębiej na tę drogę, dusza otrzymuje naprawdę dużo łask. A jednocześnie Bóg stawia przed nią kolejne zadania – oczekuje więcej niż od innych. Obdarza niezwykłymi łaskami, ale i stawia przed nią pewne wymagania – oczekuje od niej posłuszeństwa. Boże oczekiwania są dla duszy w pewnym stopniu zrozumiałe. Ona stara się nasłuchiwać i w codzienności żyć w zgodzie z wolą Bożą, czując sercem, że Bóg oczekuje czegoś więcej.
Niekiedy Bóg daje odczuć duszy w sposób bardzo wyraźny, że nad tą duszą panuje, że wziął ją już sobie w posiadanie i posługuje się nią, że oczekuje od niej więcej niż od innych dusz; skoro oddała się Jemu, a więc ma pełnić Jego wolę. Uświadamia jej wielkie obdarowanie, a jednocześnie wielkie Jego oczekiwania wobec niej w związku z tym obdarowaniem. Daje jej też świadomość, że skoro tak dużo otrzymała, skoro tak jest prowadzona, tak obdarowana, to z czasem Bóg będzie ją rozliczał z tego, co otrzymała i jak się z tego wywiązała. Jednak to rozliczenie się z Bogiem w przyszłości, dusza nie odbiera jako straszenie, lęk przed Bogiem. Bóg bardziej kładzie nacisk na wielkie obdarowanie i odpowiedzialność duszy za dary w niej złożone, a więc na miłość jako odpowiedź duszy na to wszystko, co otrzymuje. Chce, aby dusza odpowiadając kierowała się miłością, aby czyniła wszystko z miłości; nie z lęku, nie ze strachu. Raczej chce, aby dusza była świadoma, że Bóg ją miłuje ogromnie i że jest niezwykle wyróżniona tym obdarowaniem, jest podniesiona, wywyższona. A dusza doświadczając tego, zaczyna pragnąć odpowiedzieć jak najlepiej.
Słowa, które dzisiaj czytamy w Ewangelii (Łk 12, 39-48): „Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie” są słowami skierowanymi również do nas, ale w znaczeniu, iż nasze obdarowanie jest wielkie, a odpowiedź, jaką Bóg oczekuje ma być odpowiedzią miłości; nie odpowiedzią czynioną z lęku czy ze strachu. Są dusze żyjące na niższym poziomie duchowym, które nawet nie potrafią inaczej odpowiedzieć i odpowiadają tylko wtedy, kiedy poczują pewien przymus wewnętrzny, nawet pewien lęk. Niewykształcone w nich zostały pewne uczucia, emocje i one funkcjonują właśnie na takiej zasadzie. Ale są też dusze, które wchodzą na drogę miłości i tych dusz Bóg nie straszy słowami dzisiejszej Ewangelii, ale uświadamia wielkie obdarowanie miłością, na które Bóg oczekuje, iż będą odpowiadać również miłością.
My także słuchając słów Ewangelii, starajmy się zwrócić raczej uwagę na wielkie obdarowanie, na wyróżnienie, na powołanie i na to, że Bóg stawia przed nami pewne zadania, że nas wprowadza w te zadania, wyjaśnia je nam. Jesteśmy rzeczywiście świadomi zadań przed nami stawianych i dlatego nie możemy niejako wymigać się mówiąc, że nic nie wiedzieliśmy. Inną zaś rzeczą jest, na ile przyjmujemy poszczególne pouczenia z wiarą, ponieważ część osób nie do końca wierzy w to, co słyszy. Nie będą potem one mogły wymówić się, że nie wiedziały. Dlatego warto modlić się o przyjmowanie z wiarą wszystkiego, co Bóg daje, by uzdolnił nas do takiej wiary, otwartości, ufności, że rzeczywiście wszystko to jest prawdziwym wybraństwem i darem. Bóg rzeczywiście stawia zadania przed nami i oczekuje od nas odpowiedzi. Chwilami trudno jest uwierzyć w pewne rzeczy – wydają się zbyt wielkie, nieskierowane do nas, że przeznaczone są dla kogoś innego. Szczególnie wtedy, kiedy doświadczamy swoich słabości, od razu myślimy: przecież to niemożliwe, aby Bóg również i mnie wybierał, i mnie tak obdarzał, skoro ja jestem tak słaby, tak grzeszny, tak ciągle upadam. Pomyślmy więc o tym, czym jest łaska. Łaska nie jest zapłatą za coś, co się dobrze wykonało. Łaska jest darem za darmo. Bóg dał nam wcześniej łaskę, nim zdążyliśmy czymkolwiek się wykazać. Bóg nie chce, abyśmy się wykazywali. Bóg wie, że w tej Wspólnocie nie ma ideałów, nie powołał do niej świętych. Powołał zwykłych ludzi i obdarza ich tak hojnie, że niejednego Świętego przyprawiłoby to o zawrót głowy. Ale Święci są już w Niebie i dobrze wiedzą, jak hojny jest Bóg. Często zadziwiają się, że tę Wspólnotę Bóg obdarza tak wielkimi łaskami, którymi dawniej obdarzał poszczególne pojedyncze dusze Świętych. Oni dziękują Bogu, wielbią Go za to i wspierają nas.
Dlatego dzisiaj, czytając jeszcze po raz kolejny Ewangelię, zwróćmy bardziej uwagę na wielkie obdarowanie i zadania przed nami stawiane. I odpowiedzmy na to nie lękiem i strachem, ale sercem, miłością, ufnością i wiarą, przyjmując pokornie i dziękując Bogu za wszystko – za wszystko co widzimy i za to, czego nie widzimy; za wszystko, co jest dla nas zrozumiałe i za to, czego nie rozumiemy. Po prostu – dziękujmy! Zacznijmy żyć dziękczynieniem, abyśmy mogli z czasem więcej zrozumieć, jak bardzo jesteśmy umiłowani. Niech doświadczenie zrozumienia obdarowania wleje w nasze serca szczęście i jeszcze większą ufność i wiarę, abyśmy mogli pełni pokoju kroczyć Bożą drogą, wypełniając wolę Boga.
Połóżmy swoje serca na Ołtarzu i prośmy Ducha Świętego, aby otwierał nas na dzisiejszą Ewangelię i na właściwe rozumienie jej słów.
Modlitwa
Dziękuję Ci, Jezu! Czynisz moją duszę szczęśliwą. Obdarzasz mnie wieloma łaskami, tak hojnie, że czuję, iż opływam w te łaski. Dziękuję Ci, Boże! W każdej sferze życia doświadczam Twojej opieki, troski, Twoich łask, Twego prowadzenia, niezwykłego obdarowania. A im bardziej dziękuję, tym bardziej otwierają się moje oczy i widzę jeszcze więcej. Zachwycasz mnie Sobą, Boże; tym, jak jesteś dobrym, jak jesteś hojnym, miłującym każdą duszę. Zachwycasz mnie swoją wielkością, nieskończonością, tym, jaki jesteś. Staję wobec Ciebie jako Twoje przeciwieństwo – Ty jesteś wszystkim, ja jestem niczym. Gdy przychodzisz z darem do mnie, dajesz mi Siebie, a więc wszystko. Twój dar, Boże, jest Darem doskonałym i dobrze wiesz, iż na Twój Dar nie jestem w stanie odpowiedzieć tym samym. Nie jestem w stanie Ci podziękować odpowiednio, odwdzięczyć się, bo jestem niczym. Niczego nie potrafię uczynić, co choć trochę byłoby zasłużeniem sobie na Twój Dar. Uczysz mnie, Boże, w ten sposób czym jest dar z siebie. Oczekujesz, że będę również tak samo czynić wobec Ciebie i wobec innych, z miłości do Ciebie.
Niepojęty jest, Panie, dla mnie Twój Dar – jego wielkość, doskonałość, świętość i czystość. Nie jestem zdolny do takiego daru. Ja zawsze dając coś, czegoś jednak oczekuję. Jestem człowiekiem i w związku z tym nie potrafię dawać doskonale czystego daru. Ale Ty dajesz mi właściwe spojrzenie na Twój Dar, pozwalasz mi zobaczyć jego piękno. Sprawiasz, że moje serce zachwyca się Twoim Darem i zaczyna pragnąć dokładnie tego samego. Ja również zaczynam pragnąć, by uczynić dar z siebie, by mój dar, choćby był najmniejszy, drobnostka, ale chcę, aby był to dar czysty, doskonały, aby był prawdziwie darem.
Dziękuję Ci, Jezu za to wszystko, co dajesz memu sercu zrozumieć, zobaczyć, doświadczyć. Dziękuję Ci, Jezu!
***
Dziękuję Ci, Jezu! Widzę, że powołujesz mnie, przygotowujesz do pewnych zadań. Udzielasz różnych darów, różnych łask, aby moja dusza mogła się przygotować. Prowadzisz, dajesz wszystko, czego potrzebuję, abym mógł realizować Twoje zadania. Coraz bardziej, Panie, uświadamiasz mi, że to, do czego powołałeś moją duszę jest wielkie, bo dotyczy uczestnictwa w Twoim Dziele. Coraz bardziej uświadamiasz mi, że to, co czuje moje serce, jest prawdą. Dajesz mi coraz większą świadomość wielkości Dzieła, w którym uczestniczę. Jednocześnie moją duszę tak usposabiasz, tak przygotowujesz, aby nie lękała się Twoich oczekiwań wobec niej. Dajesz mojej duszy wszystko, aby mogła wypełniać jak najlepiej Twoją wolę, aby realizując zadania mogła iść drogą, którą wytyczyłeś.
Chciałbym, Jezu, wypełnić wszystko tak, jak Ty tego oczekujesz – całym sobą i ze wszystkich sił starając się być Tobie wiernym i posłusznym. Dzisiejsza Ewangelia jeszcze bardziej mnie do tego pobudza i sprawia, że chcę wszystko uczynić. Nie chcę, Panie, niczego zmarnować. Chcę wszystko Tobie oddać, stać się darem dla Ciebie złożonym, tak jak Ty uczyniłeś Siebie darem dla mnie w sposób niezwykły, wielki, niepojęty. Ja również chciałbym być darem dla Ciebie. Chciałbym, aby była to moja odpowiedź na powołanie, które mi dajesz, na zadania, jakie stawiasz przede mną; aby była to odpowiedź na Twoją wielką miłość, jakiej doświadczam. Sam jednak nie potrafię, ale czuję, że miłym Tobie jest moje pragnienie. Nie wiem, jak to uczynić, ale wiem, że Ty mi pomożesz, że w Tobie wszystko jest możliwe.
Więc ufam, wierzę i wyrażam taką wolę, że chcę być darem dla Ciebie. Chcę być całkowicie Twój. Chcę należeć do Ciebie we wszystkim i ze wszystkiego, co moje chcę uczynić dar dla Ciebie.
- Niczego nie chcę posiadać swojego – wszystko Tobie chcę oddać.
- Nie chcę niczym dysponować – Ty wszystkim dysponuj.
- Nie chcę o sobie stanowić – Ty bądź Panem moim.
Wiem, że właśnie wtedy, kiedy wszystko będzie należeć do Ciebie, kiedy Ty będziesz Panem wszystkiego, co moje, wtedy będę mógł najlepiej wypełnić powołanie, które mi dałeś. Mimo, że nadal nie wiem jak, mimo, że wielu rzeczy nie rozumiem, to ufam i wierzę. Dziękuję Ci, Jezu i kocham Ciebie!
***
Kocham Ciebie, Jezu! Gdy przychodzisz do mojego serca i dotykasz go, nie potrafię się bronić. Twoja miłość czyni moją duszę całkowicie bezwolną. W Twoich ramionach moja dusza całkowicie Tobie podlega. Wtedy Twoja wola staje się moją. Nie mam już innej woli. Wtedy też Twoje pragnienia, tak jasne dla mnie, są moimi pragnieniami. Twoja miłość, Boże, która obejmuje mnie, wypełnia moje serce i czuję, że kocham Twoją miłością. Wtedy Twoje spojrzenie jest we mnie i ja patrzę na świat Twoimi oczami. Zadziwiające rzeczy czynisz, Boże, z moją duszą, gdy przychodzisz do niej – widzę jaśniej, rozumiem więcej.
O, Panie, oddałem się całkowicie Tobie, pragnąc z samego siebie uczynić dar dla Ciebie, a Ty z taką mocą wziąłeś moje serce w posiadanie, że nie mam już siły na nic, ale też niczego nie pragnę, tylko Ciebie. Dusza moja pragnie omdlewać w Twoich objęciach, bo słodką jest Twoja miłość, cudowny Twój uścisk. Jakaż moc jest w Twojej miłości!
O, Panie, pozwól mi pozostać w Twoich objęciach. Ty wiesz, czego pragnąłbym najbardziej, ale nie śmiem prosić. Do Ciebie należy czas, do Ciebie należy moje życie i chcę wypełnić moje powołanie dokładnie co do sekundy, wszystko, niczego nie skracając, ani nie przedłużając. Ale jednocześnie, gdy dajesz mi kosztować Twojej miłości, gdy znajduję się w Twoich objęciach, o Panie, zaczynam cierpieć, bo uświadamiam sobie, że żyję na ziemi. Pozwalasz mi poznać odrobinę miłości Nieba, tego szczęścia, które będzie w przyszłości. Jak gorzką wtedy wydaje się ziemia! Wtedy dusza moja tęskni za Tobą. O, Panie, wtedy męstwem wydaje mi się mówić Ci, abyś czynił co chcesz ze mną, bo chciałbym błagać Ciebie, abyś mnie zabrał. Ufam, że wlewasz w moje serce to męstwo i mówię Ci: czyń, co chcesz.
Nie daj mi zapomnieć tych chwil, Jezu, abym zawsze wiedział, był świadomy tak cudownego celu. Wiem, teraz wiem, że warto wszystko poświęcić, wszystko oddać; że warto wszystko przyjąć od Ciebie, co chcesz dać, aby ten cel osiągnąć. Więc, Boże, przyjmuję wszystko, co mi dasz, bo tak pragnę Ciebie. Wiem, że tylko wtedy, kiedy wszystko przyjmę, kiedy całym sercem zgodzę się na Twoją wolę i gdy ze wszystkich sił będę starał się ją wypełnić, wtedy w czasie, który tylko Ty znasz, weźmiesz mnie i zniknę całkowicie w Twoich ramionach. Uścisk Twej miłości przeniesie mnie całkowicie do Twego Serca i będę zaznawać nieskończonych rozkoszy miłości. Ale wtedy też będę mógł kochać tak, jak zostałem pokochany przez Ciebie. O, Panie, będę Ciebie tak kochać, jak Ty mnie ukochałeś. Pragnę tego najbardziej – kochać Ciebie nieskończoną miłością, z wielką mocą i wielkim żarem, z wielką siłą.
A teraz proszę Ciebie, pobłogosław mnie na moją drogę życia dla Ciebie, w całkowitym darze uczynionym z siebie Tobie. Pobłogosław nas, Jezu.
Refleksja
Wiemy, że Bóg jest Miłością i że Jego Królestwo na miłości jest oparte. Pragnąc żyć w tym Królestwie trzeba również kochać, trzeba czynić wszystko z miłości. Wypełniając swoje powołanie trzeba czynić to z miłością. Czując w swoim sercu wezwanie do jakichś zadań, trzeba przede wszystkim kochać. Cokolwiek wydarza się w naszym życiu, trzeba przyjmować z miłością. A gdy Bóg, tak jak dzisiaj w Ewangelii, mówi o czujności, o czasie Jego przyjścia, którego dokładnie nie znamy, trzeba również przyjąć to z miłością – z miłością starając się wypełniać zadania, z miłością oczekując na przyjście Jezusa. Wszystko z miłością, nic ze strachu czy jakiegoś wyrachowania, bo przecież chcemy żyć w Królestwie miłości. Gdy serce kocha, już żyje w Królestwie miłości, a więc już doświadcza Nieba.
Błogosławię was na tej drodze – W Imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. Amen.