Czy zastanawialiśmy się, po co Bóg nas stworzył? Jaki miał cel, aby stworzyć człowieka? Jaki jest sens w istnieniu człowieka? Warto rozważać ten temat, aby zanurzając się we wnętrze samego Boga, zacząć Go uwielbiać i w ten sposób realizować to, co jest sensem istnienia.
Bóg wystarcza sam sobie. Nie potrzebuje niczego, ani nikogo, aby być szczęśliwym, aby żyć. On po prostu jest. On jest Miłością, Mądrością, Prawdą, Światłem, Pokojem. Jest też Radością. A jednak stworzył człowieka. Stworzył też inne stworzenia, ale tylko człowiekowi nadał niezwykłą godność. Chociaż cały świat całym swoim istnieniem oddaje Bogu chwałę, to jednak Bóg człowieka wyróżnił. Sensem istnienia człowieka jest oddawanie Bogu chwały, uczestniczenie w chwale Boga, życie Jego życiem, a mając je w sobie nieustanne uczestniczenie w tworzeniu, które przecież jest cechą Boga.
Bóg wyróżnił człowieka powołaniem do świętości. Dając mu wolną wolę okazał niezwykłą miłość, bowiem tylko miłość daje wolność. I tę wolność człowiek otrzymał. Wraz z wolnością otrzymał rozum i serce, w którym Bóg składa nieustannie swoje światło. Bóg udziela człowiekowi samego Siebie, wszystko, co posiada, czym jest. Tak więc udziela człowiekowi pokoju, również swojej mądrości, światła. W świetle człowiek poznaje prawdę. Stwarzając człowieka, dając mu duszę, Bóg stworzył go, jako istotę, która pragnie dobra. Żadne inne stworzenie nie ma w swojej świadomości pragnienia dobra, nie ma świadomego dążenia do dobra, a człowiek ma. Bóg zatem stwarzając człowieka złożył w nim swoje bogactwo, samego Siebie, cząstkę po cząstce ze wszystkiego, co człowiek próbuje nazywać, systematyzować, uporządkowywać. I nazywa to dobrem, pięknem, prawdą, pokojem, miłością. Mówi o jakiejś jednej stronie Bożych cech, a tak naprawdę wszystko to razem jest Bogiem. Bóg to wszystko złożył w człowieku. W ten sposób wyróżnił człowieka, wywyższył go spośród wszystkich stworzeń.
Dzisiejsze pierwsze czytanie (Syr 24, 1-2. 8-12) przepięknie mówi o Bożej mądrości. Mądrość przedstawiona została jako osoba. Bóg ją złożył w każdym człowieku, złożył w nas. Wszystko, całe Jego bogactwo złożone zostało w każdym sercu. Patrząc na to, co się dokonuje od kilku lat w naszej Wspólnocie, możemy jako wspólnota w sposób szczególny przyjąć ten fragment również do siebie. Mądrość zamieszkała pośród nas, króluje, jaśnieje, staje się naszą mocą i siłą. Tu Bóg dał jej odpocznienie, tu dał jej swój tron, tutaj ona panuje. Możemy tak powiedzieć, ponieważ Sam Bóg wybrał to miejsce, naszą Wspólnotę i Sam Bóg tu zamieszkał. Sam Bóg udziela wszelkich pouczeń, wskazówek, daje drogowskazy, kieruje, prowadzi tę wspólnotę. Dlatego dusze powinny radować się i śpiewać Bogu pieśń uwielbienia. Powinny w Psalmach i Hymnach pochwalnych oddawać Bogu cześć. Naznaczeni przez Boga tak wielką łaską, wybrani spośród wielu możemy pełniej realizować powołanie dane każdej duszy – powołanie do bycia dzieckiem Boga. Możemy lepiej otwierać się na wszystko, co Bóg nieustannie składa w sercu człowieka, by mógł iść drogą powołania, by mógł prawdziwie stawać się dzieckiem Boga.
Otrzymaliśmy możliwości ku temu, by otworzyć się na całą Bożą mądrość, na Boże światło, by stawać się dokładnie tymi, jakimi Bóg nas stworzył, do czego powołał. Jego Słowo przyszło do nas, zamieszkało w każdym z nas. Jego Słowo ożywia nasze dusze, daje światło naszemu rozumowi. Czyni nasze serca mężnymi i wytrwałymi. Jego Słowo jest naszym przewodnikiem. Jednocześnie chroni nas, ciągle nad nami roztacza swoją opiekę. Jego Słowo jest przed nami, za nami, jest w nas, przenika nas. Jego Słowo nas stworzyło, dało życie, powołało nas. Jego Słowo również narodziło się w nas podczas tych Świąt. Dzięki temu, że przyjmujemy to Słowo poznajemy Oblicze samego Boga. Stajemy coraz bliżej samego Boga, niemalże twarzą w Twarz, bo ten, kto poznał Słowo, poznał Ojca. Czasem dusze zastanawiają się, cóż to oznacza, że ktoś poznał Boga. Poznanie Boga jest czymś więcej niż zobaczyć, jest czymś o wiele głębszym niż zwykłe ludzkie spotkanie, zwykła ludzka wymiana jakichś informacji o sobie. Poznać oznacza przeniknąć w głąb, poznać wnętrze, doświadczyć, przeżyć, zjednoczyć się. To jest poznanie.
Jezus przyszedł do każdego z nas, abyśmy mogli poznać samego Boga. Każda dusza, choćby najbardziej święta, powinna jednak przyjąć do siebie dzisiejsze słowa z Ewangelii (J 1,1-18) i je często rozważać, bowiem w tym fragmencie między innymi jest mowa o tym, że Bóg przyszedł do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Żaden człowiek nie jest wolny od tego. Każdy człowiek poprzez swoje słabości, upadki, grzechy nie przyjmuje w pełni Słowa. Nikt nie może spocząć na laurach twierdząc, że przyjął Jezusa i od tej pory żyje z Nim w zjednoczeniu. Każda dusza, ponieważ jest po prostu słabością ma również takie chwile, kiedy nie przyjmuje Jezusa. Jeżeli staje w prawdzie przed Bogiem i przed samą sobą dostrzega to. Im bardziej święta dusza, im bardziej Bóg daje jej łaskę świadomości prawdy o sobie, tym bardziej widzi, jak odrzuca Boga, nie przyjmując Słowa.
Czas, który teraz przeżywamy ma być czasem radości. Jednak w tej radości nie zapominajmy, że w każdym z nas jest taka cząstka, która nie przyjmuje Słowa. Choć Słowo przyszło do swojej własności, a więc do duszy, którą Bóg sam stworzył, którą obdarzył i nieustannie obdarza całym swoim bogactwem, całym Sobą, to jednak zmaza grzechu pierworodnego sprawia, że jest w każdej duszy to nieprzyjmowanie Słowa w pełni. Dusza przyjmuje tylko część Słowa. Ta świadomość niech nie będzie powodem do smutku, raczej do refleksji i pewnego postanowienia, aby być czujnym. Aby starać się ze wszystkich sił nieustannie kochać Boga i w każdym wydarzeniu oddawać Jemu chwałę swoim słowem, swoją postawą, swoją myślą, całą swoja osobą. A gdy zdarzy się upadek starać się jak najszybciej powstać, prosząc Boga o Jego miłosierdzie, a jednocześnie nadal wyznając miłość. Z wielką ufnością należy to czynić, by nie zasmucać Go i nie żyć swoimi powątpieniami, czy Bóg na pewno mnie jeszcze kocha i czy jeszcze się mną zajmuje, czy na pewno obdarza mnie łaską, skoro jest we mnie tyle różnych słabości. Radość bycia dzieckiem Boga, obdarowanym całym Jego dziedzictwem powinna przewyższać każdy smutek z powodu upadku, z powodu jakiegoś cierpienia, jakichś trudności. Ta radość w każdym z nas powinna być bardzo głęboko osadzona. To powinna być wręcz pewność bycia dzieckiem Boga, pewność posiadania Jego miłości, pewność bycia tak bardzo wyróżnionym, wywyższonym ponad wszystko, co Bóg stworzył.
Radujmy się dzisiaj, bo narodził się Bóg. Przyszedł do swojej własności – do nas. Przyszedł z całym bogactwem. On nie pozostawia swojej mądrości, pokoju, miłości gdzieś za chmurami w Niebie. Gdy przychodzi, przychodzi cały i cały zamieszkuje duszę obdarzając ją wszystkim. Połóżmy swoje serca na Ołtarzu i prośmy Ducha Świętego, aby nas o tym przekonał.
Modlitwa
Jezu mój, moja Miłości! Dziękuję Ci, że nieustannie jesteś, że zapewniasz moje serce o swojej miłości. Dotykasz mego serca uwrażliwiając je na swoją obecność. Otwierasz oczy mego serca, abym mógł lepiej Ciebie widzieć, abym mógł Ciebie spotkać i poznać. Dziękuję, że Ty pokonujesz wszystko we mnie, wszystkie bariery i mury, abym mógł spotkać się z Tobą. Chociaż to ja potrzebuję tego spotkania, to ja potrzebuję Twoich łask, jednak Ty jesteś Tym, który czyni możliwym to spotkanie. To Ty musisz się zniżyć do mnie, bo ja nie jestem w stanie zbliżyć się do Ciebie. To Ty, Panie, musisz pochylić się nade mną, musisz zejść do mojej małości, aby mogło dojść do spotkania. I tak czynisz. Dziękuję Ci, Jezu!
Niepojętym dla mnie jest to, że Ty będąc Bogiem, który stworzył cały świat, a więc Bogiem Wielkim, Potężnym, zajmujesz się każdą duszą najmniejszą. Ty zdecydowałeś się przyjąć ludzką postać, w dodatku maleńkiego, bezbronnego Dzieciątka, aby zbliżyć się do mnie i dać mi Siebie. Niepojętym jest, Panie, Twój dar Ofiary – Postać Eucharystyczna, Cud nad cudami – po to, abym mógł Ciebie przyjąć, Tobą się karmić, abym mógł żyć.
Uwielbiam Ciebie, Boże, we wszystkich Twoich darach! Uwielbiam Ciebie we wszystkim, czego pojąć nie potrafię! Choć zastanawiam się, choć rozważam, Panie, wszystko to, co Twoje przewyższa możliwości mego serca, duszy, umysłu. Bądź uwielbiony, Boże!
***
Chcę Ci dziękować, Boże, za wszystkie dary, które składasz w moim sercu. Chcę Ci dziękować za to, że Ty Sam przychodzisz do mojego serca, a więc wszystko, co Twoje staje się również moim. Wszystko to należy do mnie. Kiedy próbuję rozważyć, co oznacza, że wszystko, co Twoje jest moim, nie jestem w stanie zrozumieć, bo wtedy zdaję sobie sprawę, że to, co Twoje jest nieograniczone, nieskończone, tak wielkie, tak potężne. Ale próbuję nazwać po tak ludzku i wtedy przychodzi mi na myśl, że przecież Ty jesteś Miłością, a więc Twoja miłość jest we mnie. Ty jesteś Pokojem – Twój pokój jest we mnie. Ty jesteś Mądrością – Twoja mądrość jest we mnie. Ty jesteś, o Panie, Prawdą, Światłem – wszystko Twoje jest we mnie. Jak to przyjąć, jak w to uwierzyć, Boże, że tak wielkie łaski stają się moim udziałem? Co czynić, aby nie chować tego gdzieś głęboko w sobie, zapominając co się otrzymało, ale żyć tym? Chciałbym, aby to, co składasz w moim sercu było żywe we mnie. Chcę tym żyć. Nie chodzi mi, Boże, o to, by chwalić się mądrością, świętością, czy czymkolwiek innym. Chciałbym, Boże, zanurzyć się w Tobie. Ty jesteś we mnie, a ja chciałbym zanurzyć się cały w Tobie, być przeniknięty Tobą i żyć tak, jakbym już nie żył na świecie, ale w Niebie. Chciałbym żyć prawdziwie, kochając Twoją miłością, wypowiadając Twoje słowa, mając w sobie Twoje myśli, czyniąc to, co Ty byś czynił, a więc pozwolić Tobie czynić dobro poprzez moją osobę, iść do ludzi niosąc Ciebie. W mojej codzienności, we wszystkich zwykłych obowiązkach, czynnościach bardzo pospolitych – nieść Ciebie, żyć Tobą. Narodziłeś się we mnie, Maleńkie Dzieciątko, mogę więc zwracać się do Ciebie, pielęgnując w swoim sercu, pamiętając, że jesteś we mnie, ciągle się z Tobą łącząc. Może, chociaż w ten sposób, Panie, będę mógł nieść Ciebie.
Dziękuję Ci, Jezu za to, że zdecydowałeś się przyjść również do mojego serca, że zdecydowałeś się zamieszkać w nim na stałe, że zdecydowałeś się otworzyć moje serce na spotkanie z Tobą, na poznanie Ciebie. Bądź uwielbiony, Boże!
***
Dziękuję Ci, Boże za to, że cala Twoja rzeczywistość staje się moją, a słowa, które kierujesz do Kościoła poprzez Pismo Święte, kierujesz również do mnie. Dziękuję Ci, że one stają się ciałem we mnie. Bardzo często słowa z Pisma Świętego przyjmowałem, jako słowa skierowane do ludzi tamtych czasów. A od pewnego czasu, Panie, widzę, że te słowa kierujesz również do mnie i że one wchodzą w moją rzeczywistość, w moje życie, dotyczą konkretnie mnie. Jak niezwykłe muszą być Twoje słowa, skoro raz wypowiedziane dotykają ludzi żyjących w rożnych wiekach i odnoszą się do ich konkretnych sytuacji życiowych. Dziękuję Ci, że mogę czytać Twoje Słowo, mogę je poznawać, mogę doświadczać Twego Słowa. Twoje Słowo dotyka mego serca i wchodzi głęboko w duszę. Odkrywa we mnie to, czego nie znałem. Otwiera przede mną nowe przestrzenie, w których przebywam razem z Tobą. Dziękuję Ci, Boże!
Pragnę nieustannego życia z Tobą, ciągłego przebywania z Tobą. Pragnę, by moja dusza stale obcowała z Tobą. Z jednej strony wydaje mi się to niemożliwym, nawet z mojej strony jakimś tupetem czy zarozumiałością, ale kiedy słucham, że powołałeś każdego z nas do świętości, stworzyłeś dla Siebie, o Panie, wstępuje w moje serce nadzieja, że i ja również mogę żyć z Tobą. Proszę więc Ciebie, Jezu, abyś pobłogosławił mi i udzielił swego Ducha. Niech On prowadzi moją duszę, otwierając na Twoją obecność, na Twoje Słowo, na Twoją rzeczywistość, otwierając na Ciebie samego, dając poznanie. Pobłogosław nas, Jezu.
Refleksja
Trzeba stać się jak dziecko, aby przyjąć nieskończonego Boga, aby przyjąć wszystko – całego Stwórcę, Króla, Pana, Władcę. Tylko dziecko potrafi uwierzyć w to, co niewytłumaczalne, niepojęte, niemożliwe. Tylko dziecko przyjmuje prosto. Tylko dziecko ma czyste serce, niczym nieskażone, nawet żadnym doświadczeniem, nieskażone wiedzą. Dlatego przyjmuje to, co się mu daje nie rozważając, nie wartościując, nie segregując według posiadanej wiedzy, po prostu przyjmuje.
Próbujmy stawać się dziećmi wobec Boga, aby Go przyjąć; aby przyjąć Nowonarodzonego Jezusa, a w Nim Stwórcę wszechświata, Króla, w Nim przyjąć naszego Zbawiciela, Oblubieńca duszy. Abyśmy potrafili przyjąć to, co jest nie do pojęcia, co jest wielką tajemnicą. Niech to, co niemożliwe stanie się możliwe w nas.
Błogosławię was – W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.