Bardzo ważne jest rozważanie Bożej miłości, która stworzyła człowieka, rozważanie aktu stwórczego, w jaki sposób miłość przenika cały świat, przenika też człowieka, jak bardzo człowiek tą miłością jest cały przesiąknięty i naznaczony, a w jego całe jestestwo wpisane jest prawo miłości. Jeśli człowiek otworzy się na prawdę o swoim pochodzeniu od miłości, może patrzeć na siebie inaczej, ale i układać relacje z innymi w inny sposób, bo i w każdym innym człowieku zobaczy miłość, zobaczy akt stwórczy. Nie jest to proste, ale warto podejmować wysiłek, by próbować patrzeć i odnosić się do siebie i do innych z miłością jako do wręcz cudu stwórczego. Trzeba próbować w swojej codzienności, w swoich rodzinach, w swoim środowisku, w pracy patrzeć na inne osoby jako na te, które Bóg stworzył z miłości; jako na te, które w swoich wnętrzach posiadają diament, pieczęć miłości. Jeśli będzie się to sobie uświadamiać nieustannie, człowiek będzie próbował inaczej układać relacje z ludźmi, będzie sam inaczej postępował, zmieniał swój sposób myślenia. Zobaczy też w sobie bardzo dużo miłości własnej, dużo próżności, pychy i egoizmu. Zobaczy, że do tej pory żył dla siebie, choć wydawało mu się, że żyje dla Boga, że właściwie każda sytuacja jest przesiąknięta jego egoizmem, jego próżnością, jego pychą, ponieważ postępuje według własnego chcenia, własnego pragnienia, własnego widzimisię, a nie w zgodzie z miłością.
Kiedy człowiek uświadamia sobie źródło swego bytu, swego jestestwa to znak, że otrzymał łaskę. To znak również, że trzeba tę łaskę podjąć i próbować żyć w zgodzie z nią. Mówimy próbować, ponieważ trudno jest od razu zmienić siebie samego, zmienić sposób myślenia, nastawienia do niektórych ludzi, trudno jest zmienić coś, co trwało latami. Ale w tych próbach trzeba nieustannie prosić Ducha Świętego o pomoc i stawać przed Bogiem ukazując Mu całkowitą swoją niemoc, całkowitą swoją słabość wobec tego wszystkiego, co zdążył człowiek nagromadzić w sobie. Gdy będzie się próbować prosząc o Boże wsparcie, powoli, stopniowo człowiek zacznie żyć miłością. Jego słowa, jego postawy zaczną promieniować miłością.
Istnieje jednak pewne niebezpieczeństwo. Otóż bardzo łatwo widzi się ten brak miłości u kogoś, natomiast trudniej zobaczyć w sobie. Trzeba skupić się na sobie, by przypatrzeć się swojemu postępowaniu, aby przeanalizować swoje postawy, słowa wypowiedziane, by zaobserwować reakcje u swoich bliskich na te słowa, czy na te postawy, by lepiej zrozumieć na ile to, jak żyjemy ze swoimi bliskimi jest przepełnione miłością. Jednak rozpocząć trzeba od uświadomienia sobie miłości, która stworzyła człowieka. Budulcem była miłość. Siłą sprawczą była miłość. Tą siłą, która kształtowała, formowała każdego z nas w łonie naszych matek – była miłość. Siłą, która stwarzała nasze dusze łącząc z naszym ciałem – była miłość. Siłą, która wyposażyła nas w przeróżne predyspozycje – była miłość. Zatem wszystko, czym jesteśmy w swoim wnętrzu, wszystko, czym jesteśmy jako całość – to miłość. Zakopani ciągle brniemy w jakimś mule, szlamie, w błocie i nie widzimy blasku tej miłości. Trzeba uwierzyć, przyjąć, że tak jest, że miłość nas poczęła. A próba patrzenia na siebie, na innych właśnie przez pryzmat miłości i postępowania w zgodzie z tym, co w sercu zaczyna kwitnąć, a więc życie w zgodzie z przeświadczeniem o miłości, będzie powoli oczyszczaniem się z tego szlamu, będzie obmywaniem się z brudu, zeskrobywaniem błota. I powoli, stopniowo ukazywać się będzie diament.