Przygotowując się do naszej jubileuszowej pielgrzymki do San Giovanni Rotondo rozważajmy Drogę Krzyżową ze św. O. Pio.
Stacja I – Pan Jezus na śmierć skazany
Kochani, bardzo często słychać sądy. Codziennie spotykamy się z osądzaniem ludzkim, doznajemy upokorzeń, ludzie przekreślają nasze dobre czyny, mówią o nas źle, czujemy się niezrozumiali. W swoim życiu bardzo dużo Ojciec Pio tego doznawał, a niezrozumienie było jego drogą. Jednak przyjęcie w pokorze tego, co spotyka człowieka sprawia, że w sercu zapanowuje pokój, a z Nieba spływa łaska na serce godzące się na to, co niesie codzienność.
Spróbujmy dzisiaj pomyśleć, rozważyć wszystko, co niesprawiedliwego spotkało nas w życiu. U niektórych tego jest bardzo dużo, inni zaznali niewiele. W jaki sposób przyjmowałeś sądy ludzkie? W jaki sposób przyjmowałeś to, co mówili o tobie ludzie? Czy czyniłeś to z milczeniem, czy może komentowałeś? Może broniłeś się, może dyskutowałeś? A może do tej pory w sercu czujesz ogromną niechęć, nienawiść, żal, pretensje? Kiedy już przypomniałeś sobie to, co spotkało ciebie w ciągu życia, coś co było niesprawiedliwego wobec ciebie, jakaś krzywda, postaraj się stanąć obok Jezusa. Właśnie sądzi Go Piłat, Żydzi krzyczą: Ukrzyżuj Go! Właśnie wydają wyrok śmierci na Niewinnego, na Miłość. Stań obok Jezusa i w milczeniu spróbuj w swoim sercu zgodzić się na to, co do tej pory przeżywałeś w swoim życiu, przed czym się broniłeś, buntowałeś się, komentowałeś. Stań u boku Jezusa, który skazywany jest na śmierć.
Stacja II – Pan Jezus bierze Krzyż na swoje ramiona
Zobacz, do stóp Jezusa rzucono Krzyż. On podchodzi, klęka przy swoim Krzyżu, obejmuje go i całuje. Czyni to z radością, bowiem dokonuje się zbawienie ludzkości. Ojciec Pio w swoim życiu również codziennie starał się naśladować swojego Pana i codziennie starał się całować krzyż, który niosła codzienność.
Spójrz na siebie. Stoisz obok Jezusa, uczyń dokładnie to samo. Skoro milcząc przyjąłeś już wszystkie niesprawiedliwości i krzywdy, teraz spróbuj uśmiechnąć się do krzyża i powiedzieć „tak”; nie tylko milczeć, ale powiedzieć: Tak, Jezu zgadzam się na to, co Ty dopuścisz, co ześlesz, na to, co mnie spotyka. Tak, zgadzam się na te niesprawiedliwości, na to, że w rodzinie jestem niezrozumiany, że nie mam pracy, że moi bliscy mnie porzucili. Tak, Jezu, zgadzam się na moją chorobę. Tak, Jezu, zgadzam się na wszystko, co do tej pory było moją boleścią i moim cierpieniem. Spróbuj teraz w myślach uklęknąć i ucałować swój krzyż. A potem przytulić go bardzo mocno do serca tak, abyś poczuł ten krzyż w sercu, aby on w twoje serce wrósł, aby twoje serce stało się jedno z krzyżem. Spróbuj uczynić dokładnie to, co uczynił Jezus.
Stacja III – Pan Jezus upada pod Krzyżem
Tak, mówisz, że wielokrotnie próbowałeś podejmować swój krzyż i tak często ci się to nie udawało. Upadałeś raz, drugi, trzeci i coraz trudniej było powstawać. Ogarniało cię zniechęcenie, poczucie bezsilności. Tak szybko rezygnowałeś! Spójrz na Jezusa – upadł, bo miał na Sobie ciężar wszystkich grzechów świata. Miał na Sobie także ciężar twoich wątpliwości, twojego zniechęcenia, twojej niewierności, braku ufności, braku zawierzenia. Spójrz, jak upada. Ciężar Krzyża przygniata Go. Z powodu uderzenia głową o ziemię ciernie z korony wbijają się jeszcze mocniej w czaszkę. Żołnierze krzyczą, biją i kopią, usiłując w ten sposób zmusić Go, aby wstał.
A Jezus…? Kiedy ty upadniesz Jezus wyciąga do ciebie rękę. Nie ma w Nim żadnej nienawiści, złości, ani gniewu. Jest miłość, sama miłość. Spójrz Mu wtedy w oczy. Są smutne, bo upadłeś raniąc Go bardzo boleśnie. Ale On ciebie tak kocha, wyciąga dłoń, abyś oparł się, przytrzymał się i wstał. Kiedy tylko spojrzysz na Niego, On z twoich oczu wyczyta twoją prośbę o pomoc. Wyciągnie drugą rękę i już obiema rękami podciągnie ciebie do góry. Spróbuj po takim upadku spojrzeć w twarz Jezusowi i samym wzrokiem poprosić o pomoc, a zobaczysz wyciągnięte ramiona. Wtedy ty również wyciągnij swoje dłonie w geście proszącym i daj się przytulić. Spłynie na twoje serce sama słodycz przebaczenia, słodycz miłosierdzia, słodycz miłości. Nie rozważaj zbyt długo swego upadku, wielbij Boga w Jego wielkiej miłości.
Stacja IV – Pan Jezus spotyka swoją Matkę
To jedna z najpiękniejszych Stacji Drogi Krzyżowej, jedna z najbardziej wzruszających, gdy spotykają się dwie wielkie Miłości. Jezus był Bogiem, to prawda, ale był również człowiekiem. Potrzebował Matki, tak jak każdy człowiek, a Jej obecność dodawała Mu sił i otuchy.
Kiedy ty upadasz, przypomnij sobie o Matce. Kiedy już nie masz sił i całkowicie opadłeś z wszelkiej ufności, z wszelkiej wiary, poproś Ją, a Ona podejdzie do ciebie. Wystarczy, że tylko spojrzy. Jej spojrzenie, które podtrzymywało Jezusa podczas Drogi Krzyżowej, podtrzyma również ciebie. Jej oczy pełne zatroskania, pełne miłości, pełne łez sprawią, że nabierzesz ufności i z tą ufnością będziesz miał siły zwrócić się do Boga o przebaczenie.
Ojciec Pio swoje kapłaństwo zawierzył Maryi. Była mu Matką na jego samotnej drodze krzyżowej. Całe życie Ojca Pio było krzyżem. Bez Matki Najświętszej nie dałby rady. Tylko dzięki Niej mógł podejmować trud codziennego ukrzyżowania wraz z Chrystusem. A więc my również pamiętajmy, tylko z Matką przejdziemy drogę swojego krzyża. Tylko z Nią! Bez Niej bardzo trudno będzie nam wstać. Powierzmy się swojej Niebieskiej Matce.
Stacja V – Szymon z Cyreny pomaga nieść Krzyż Panu Jezusowi
Jakże często czujesz się tak jak Szymon. Zewsząd otaczają cię problemy, a ty musisz je rozwiązywać. Czujesz się przymuszony, by podjąć trud. Wiedz, że niekiedy, żeby nie ten przymus nie podejmowałbyś krzyża, nie doświadczałbyś łaski.
Szymon nie miał ochoty nieść krzyża, jednak musiał to uczynić. Kiedy podszedł do Jezusa i przyjmował krzyż, Jezus spojrzał na niego z ogromną miłością i prośbą. Jego oczy pełen łez i smutku bardzo głęboko utkwiły w sercu Szymona i dokonały powolnej przemiany jego serca. I kiedy szedł z Jezusem niosąc krzyż, niósł go już z ochotą. Już chciał pomagać Jezusowi. Wtedy już współczuł z Jezusem, a nawet bronił Go.
Niekiedy, gdy musisz podjąć jakiś wysiłek – może to być choroba, od której nie uciekniesz, może to być utrata pracy, na co nie masz wpływu, może inne problemy – kiedy jesteś przymuszony, aby podjąć trud, staraj się wtedy spojrzeć na Jezusa niosącego Krzyż. Spójrz Mu w oczy. A gdy zobaczysz te pełne miłości oczy, pełne dobroci, smutku, kiedy zobaczysz spływające po policzkach łzy, kiedy zobaczysz w oczach Jezusa prośbę o pomoc, wtedy zapewne chętnie podejmiesz krzyż, który został ci dany. Pomyśl o sobie, iż jesteś Cyrenejczykiem, a to spojrzenie Jezusa będzie przemieniać twoje serce. Podjęte cierpienie będzie ciebie przemieniać, będzie łaską, która ogarnie serce, duszę i zaznasz dobra płynącego z samego Nieba. Bóg udzieli ci łaski współodczuwania swojego cierpienia. Spróbuj być Cyrenejczykiem podejmującym trud niesienia krzyża wraz z Jezusem. Spróbuj współcierpieć ze swoim Bogiem.
Stacja VI – Weronika ociera twarz Jezusowi
Cóż za wrażliwość serca?! Jaka wielka miłość! Ta miłość sprawiła, iż zwykła kobieta miała odwagę przedrzeć się przez krzyczący tłum, przez uzbrojonych żołnierzy, aby dotrzeć do Jezusa. Jej miłość dyktowała takie zachowanie. A patrząc na twarz Jezusa ze łzami w oczach chciała, choć odrobinę ulżyć Mu w cierpieniu. Nie pozwolono jej podać czegoś do picia Jezusowi, więc chociaż otarła Mu twarz z potu, z kurzu, z krwi. W ten sposób przyniosła ulgę swojemu Zbawicielowi.
Ty możesz czynić podobnie. Jeśli masz taką wrażliwość serca możesz Bogu coś ofiarować, jako swoje współczucie. Nie muszą to być wielkie rzeczy. Weronika nie była mężczyzną, aby stanąć w obronie swojego Pana, aby walczyć. Zresztą mężczyźni rozpierzchli się. Ona pomogła w sposób zwyczajny, tak po ludzku. Ty będąc małym, słabym, możesz współczuć z Bogiem w sposób bardzo prosty. Jeśli będziesz podejmować codziennie jakieś drobnostki, ofiarki, drobne, małe krzyże – to będzie twoje uczestnictwo w drodze krzyżowej. Nie skomentujesz na przykład czyjegoś zdania o tobie, nie odpowiesz żonie czy mężowi w sposób zdenerwowany, gdy do ciebie coś mówi, co ci nie odpowiada, opanujesz zniecierpliwienie wobec dziecka – to też będzie współcierpienie z Bogiem. Uczynisz coś z chęcią, na co nie masz w ogóle ochoty, jakaś forma pomocy, zwykła rzecz –to będzie współodczuwanie z Bogiem, otarcie chustą twarzy Jezusa. Może zwykły uśmiech wtedy, kiedy miałoby się ochotę zrobić zupełnie inną minę, może uśmiech przebaczenia, może uśmiech wspierający kogoś, taka prosta rzecz, mała, zwykła – to będzie twoja pomoc Bogu.
Takie przełamywanie siebie okazuje się najtrudniejsze. Często takie proste rzeczy okazują się najtrudniejsze, ale ofiarowane Bogu powodują spływanie łask na ciebie. Weronika dostąpiła tej łaski. Na jej chuście Sam Jezus upamiętnił swoje Oblicze. Ty pomagając Jezusowi otrzymujesz również Oblicze Boga odciśnięte w swoim sercu. A im więcej takich drobnych ofiar, tym to Oblicze staje się wyraźniejsze, zaczyna być w twoim sercu na stałe. Ty żyjąc tym Obliczem, jednocząc się ze swoim Bogiem, powoli uświęcasz się. To są te łaski spływające na ciebie, to jest to odciśnięte Oblicze św. Weronice. Ofiarowuj Bogu drobne sprawy, drobne wyrzeczenia. Przełamuj samego siebie.
Stacja VII – Pan Jezus upada pod Krzyżem po raz drugi
I po raz kolejny upadłeś. Czujesz kolejny raz swoją bezsilność, jesteś zniecierpliwiony i zły na siebie. Zniechęcasz się. Zobacz, co ty robisz? Zajmujesz się cały czas sobą, użalasz się, a Jezus cierpi. To Jezus upada pod ciężarem kolejnych twoich grzechów. To On jest bity przez żołnierzy pejczami, biczami, to On jest kopany. To On po raz kolejny uderza głową w koronie cierniowej i po raz kolejny wbijają się ciernie w Jego czaszkę. To Jego kolana po raz kolejny są zdarte aż do krwi. To Jego bolą żebra, które pękają pod wpływem kolejnych kopnięć. To Jego bark ma głęboką ranę od ciężaru belki, a ta rana daje znać o sobie tak bardzo. Nie znasz tego bólu. Ten ból jest nie do zniesienia.
A ty znowu użalasz się nad sobą. Spójrz na Jezusa, to On cierpi. Spojrzyj Mu w twarz. Poprzez swoją prośbę o pomoc ty Jemu pomóż, aby już tak nie cierpiał. Weź za rękę Matkę Bożą, niech Ona podprowadzi ciebie do Jezusa, niech wyprasza miłosierdzie dla ciebie. Niech Ona, Matka Miłosierdzia, uprosi u Jezusa kojące łaski miłosierne dla twojego serca, aby przestało zajmować się sobą i swoimi słabościami. Niech zajmie się Jezusem, niech zacznie kochać. Kiedy, dziecko, będziesz kochał przestaniesz tak często upadać, a najdrobniejsze potknięcie będzie twoim cierpieniem. Będziesz czuć, jaki ból zadajesz Jezusowi swoimi grzechami. Będziesz miał serce bardziej wrażliwe, a wraz z wrażliwością pójdzie ogromne pragnienie nieczynienia więcej niczego, co rani Jezusa. Będziesz pragnął, tak jak wielu Świętych, raczej umrzeć niż zasmucić czymś Jezusa.
Módl się, dziecko, o miłość, o wrażliwość swojego serca, aby nigdy więcej nie ranić Jezusa swoimi słabościami.
Stacja VIII – Pan Jezus spotyka płaczące niewiasty
Mówisz, że już kolejny raz przechodzisz tę Drogę Krzyżową, że znasz kolejne Stacje, a twoje serce nie jest tak czułe na cierpienie Jezusa. Mówisz, że chciałbyś wraz z płaczącymi niewiastami stanąć i opłakiwać Jego cierpienie. Spójrz, co robisz?! Zamiast modlić się, ty komentujesz zachowanie innych. Widzisz u innych słabości, grzechy, u siebie już ich nie dostrzegasz. Pouczasz innych, sam czyniąc to samo. Użalasz się nad tym, jak ranią Pana Boga, jak łamią przykazania, a robisz to samo. Potem zmuszasz swoje serce, aby płakało nad Bogiem idącym Drogą Krzyżową. I znowu upadasz, i znowu sam Go ranisz.
Dziecko, spójrz na Boga. Spójrz na Miłość niosącą Krzyż, na Miłość słabnącą tak bardzo. Upływ Krwi, zadawane tortury, wszystko to tak osłabiło Jezusa. Ale ty nie masz użalać się nad Nim, masz postanowić miłować. Masz przestać patrzeć na innych, a zająć się swoim sercem, które ma kochać. Najlepszym współczuciem wobec Jezusa będzie miłość; nie użalanie się nad sobą, nie oskarżanie innych, nie komentowanie czyjegoś zachowania, nie dyskusja. Najlepszą formą współczucia dla Jezusa jest miłość. Miłość uwrażliwiając twoje serce sprawi, że będziesz prawdziwie z Nim współcierpieć, współodczuwać to, co On przeżywa. Wtedy będziesz miał siły, aby podejmować walkę ze swoimi słabościami, aby starać się nigdy więcej nie zadawać bólu swojemu Jezusowi. Staraj się nakłonić swoje serce do miłowania Boga.
Stacja IX – Pan Jezus upada pod Krzyżem trzeci raz
I po raz kolejny ranisz Jezusa. Czy wiesz, co najbardziej rani Go w tym wszystkim? Twój brak ufności w Jego przebaczenie, w Jego miłość, w Jego miłosierdzie.
Spójrz na Jezusa. Cały ocieka Krwią, pot spływa po Jego twarzy, spływają łzy. Wszystko, co się z Nim dzieje nie idzie na marne, nie jest przypadkiem. Wszystko jest wielką Jego łaską daną tobie. Przyjmij Zdroje Miłosierdzia, które On tobie ofiarowuje idąc drogą krzyżową. Czyni to dla ciebie z miłości, cierpiąc pamięta o tobie. Ofiarowuje ci swoją Krew, swój Pot i swoje Łzy, abyś ty mógł się w nich zanurzać i dostępować oczyszczenia; aby te Zdroje Miłosierne mogły ciebie obmywać z twoich słabości, aby były pocieszeniem dla ciebie, aby orzeźwiały twoją duszę; aby twoje serce mogło zostać uwolnione od słabości, od grzechu. Zdroje te niosą ze sobą pokój serca, niosą ogromną radość z uwolnienia. Zdroje te zbawiają duszę.
A więc ty, upadając kolejny raz, nie załamuj się, bo w ten sposób jeszcze zadajesz ból Jezusowi. Ty z całą ufnością swojego serca, z całą wiarą, z wielką siłą i energią wołaj o Zdroje Miłosierne. Błagaj Matkę Miłosierdzia, aby zanurzyła ciebie w Ranach Jezusa. Błagaj, aby to Ona na ciebie zlewała Krew, Pot i Łzy swojego Syna, aby ciebie obmyły i oczyściły, abyś dostępował zbawienia. Te łaski, tak zapominasz o nich, są wielkimi łaskami. Miłosierdzie – to wielki przymiot Boga, a tak często o tym zapominamy. Tak mało w nas ufności w Jego miłosierdzie. Pamiętaj, najdrobniejszy upadek – wzywaj Krwi, Potu i Łez. Upadniesz ciężko – wzywaj Krwi, Potu i Łez. Błagaj Matkę Miłosierdzia o Rany Jezusa, aby w nich skąpać się. Całuj te Rany, aby dostępować miłosierdzia.
Stacja X – Pan Jezus z szat obnażony
Cierpieniem Boga tych czasów jest wielka nieczystość całego świata. Grzechy nieczystości obejmują wszystkich. Szatan tak rozbestwił się, tak szaleje na świecie, że nikt nie jest wolny od grzechów nieczystości. A grzechy te zadają ogromny ból Jezusowi. On, który jest Czysty, Niewinny został obnażony z szat przed całym rozwrzeszczanym, krzyczącym tłumem, pełnym nienawiści. On, Czystość sama, Niewinność odwieczna został narażony na takie zniewagi, na takie cierpienie, na tak wielkie upokorzenie.
Dziecko, twoje serce nie jest wolne od grzechów nieczystości. Żyjąc we współczesnym świecie umysł człowieka i jego serce jest strasznie zaplątane w nieczystość. To jest wielkim cierpieniem Boga i Matki Najświętszej. Grzech ten przejawia się wszędzie – widzisz go w telewizji, słyszysz w radiu, oglądasz w internecie, patrzysz na ulicy. Ludzie nie wiedzą, że grzeszą grzechem nieczystości, traktując swoje zachowanie jako normalne. Ich słowa, ich myśli są grzeszne, ich serca są nieczyste. Stąd wielkie wołanie Boga poprzez sł. B. s. Konsolatę Betrone o dochowanie dziewictwa myśli, słów i serca. Jeśli postarasz się nie dopuszczać do swojego umysłu żadnych niepotrzebnych myśli, a będziesz te swoje myśli jednoczył z Bogiem, powoli będziesz odzyskiwał czystość, niewinność. Jeśli postarasz się, aby twoje słowa były zawsze czyste, aby nie wyrażały żadnych nieczystych intencji, aby były tylko te, które są potrzebne, których chce Bóg, to będziesz przyczyniał się do rozwoju czystości w świecie. Jeśli będziesz chronił swoje serce, aby było obdarzane tylko miłością Boga, będzie obejmować ciebie czystość i z twojego serca, poprzez twoje usta płynąć będzie czystość. Bóg pragnie, abyśmy byli czyści. Bóg pragnie czystości serc, czystości jeżyka i czystości myśli. Nie jest to jakiś kaprys Boga na te czasy. On pragnie tej czystości odwiecznie, ale w tych czasach tak strasznych nieczystość opanowała wszystko.
Módl się, dziecko, o dochowanie czystości, o potrójne dziewictwo. Módl się o wytrwanie w czystości myśli, słów i serca.
Stacja XI – Pan Jezus do Krzyża przybity
Aby pomóc ci w dochowaniu wierności, w wytrwaniu w potrójnym dziewictwie Bóg pragnie złożyć na twoje ręce pewną propozycję. On chce pomóc tobie, abyś wytrwał w czystości. Tą pomocą jest ukrzyżowanie. Bóg chce, abyś ukrzyżował swoje myśli, słowa i swoje serce. Ukrzyżowanie oznacza własną śmierć – śmierć własnych pragnień i dążeń, ambicji, śmierć własnego „ja”, poczucia własnej wartości, śmierć swoich nastawień, planów, jakie się miało, swojego myślenia o sobie. Spróbuj wyrzec się siebie, spróbuj zapomnieć o sobie. Spróbuj w codziennym życiu przestać zajmować się sobą. Ukrzyżuj własne myśli, własne serce, własny język. Ukrzyżuj swoją wolę i oddaj ją Bogu. To jest ratunek dla ciebie i dla świata.
Stacja XII – Pan Jezus umiera na Krzyżu
Jezus umiera na Krzyżu. Wraz z tą śmiercią pokonany zostaje szatan, pokonany zostaje grzech. Ojciec Pio w swoim życiu codziennie umierał na krzyżu wraz z Jezusem. Codziennie umierała jego wola, a rodziła się wola Boga. Codziennie umierała jego wygoda, a rodziła się wola Boga. Codziennie umierały jego plany, a rodziła się wola Boga. Codziennie umierał jego egoizm, a rodziła się wola Boga. Codziennie umierało jego ciało, a rodziła się wola Boga. Wobec każdej sprawy, każdej rzeczy, wobec całego jego jestestwa rodziła się wola Boga. Obejmowała Ojca Pio, odradzała jego serce, duszę i ciało i czyniła nowego człowieka. Bez tej śmierci i bez odradzania się woli Bożej Ojciec Pio byłby niczym, a jego życie nie miałoby sensu. Nie przyniosłoby nikomu korzyści, a on sam poszedłby na potępienie. Tylko zgoda na śmierć własnego jestestwa, własnej woli, a przyjęcie woli Bożej daje życie. Nie dość na tym, przyjmując wolę wobec własnego życia dajesz życie innym duszom, bowiem czyniąc tylko to, czego oczekuje od ciebie Bóg, miłujesz. Miłując rozlewasz tę miłość na innych. Inni, doznając miłości, odradzają się i są zbawiani.
Zapragnij, dziecko, w swoim życiu wypełnienia się woli Bożej wobec ciebie. Skoro należysz do Niego, dlaczego nie chcesz pełnić Jego woli? Skoro mówisz, że zawierzyłeś Mu życie, czego się obawiasz? Skoro Go kochasz, jak mówisz, dlaczego tak trudno ci przyjąć Jego wolę? Zaufaj, to, co chce dać ci Bóg jest najlepszym dla ciebie, bo służy twemu zbawieniu. Wszystko inne służy twemu potępieniu.
A więc zgódź się na wolę Boga wobec ciebie. Otwórz ramiona, otwórz serce, duszę i proś Go o Jego wolę wobec ciebie, bo jest to coś, co jest najlepsze – jest skarbem, jest Niebem. Módl się o przyjęcie woli Boga wobec ciebie.
Stacja XIII – Pan Jezus zdjęty z Krzyża
Kiedy Jezus umarł na Krzyżu, pod Krzyżem stała Matka. Ta scena najbardziej rozdzierała moje serce. W ramiona Matki składano bezwładne Ciało Syna, zmienione nie do poznania – Syna Umiłowanego, Jedynego, Miłość samą, czystego, jakże teraz odmiennego. Maryja przyjęła swego Syna cała drżąc. Łzy płynęły po Jej twarzy. Była blada. A przez te łzy nie mogła nawet patrzeć. Kiedy otarła łzy, widziała ciało, zmienioną twarz, strasznie poranioną, oczy tak zapuchnięte, powieki czerwone, sine, na twarzy pełno ran, zaschniętej krwi i sińców. Usta, które tyle mówiły o miłości teraz strasznie spuchnięte, zaschnięte, popękane, zakrwawione. Maryja patrząc na twarz swojego Syna miała ściśnięte serce. Głaskała tę twarz, ocierała krew i pot, gładziła zmierzwione włosy, posklejane krwią i potem, całowała powieki, całowała rany na policzkach. A potem wzięła bezwładnie zwisające ręce i starała się je ułożyć na piersiach. Ręce te były wyrwane ze stawów, bowiem ciało naciągano siłą, aby dopasować do Krzyża. Ucałowała rany na dłoniach. Płacząc, szlochając gładziła Ciało swojego Syna, głaskała, całowała i tuliła.
Czy wiesz, dziecko, że gdy Maryja została Matką wszystkich ludzi na świecie, czyni dokładnie to samo z tobą. Bierze cię w ramiona i tuli z ogromną miłością, z ogromną czułością i ze łzami w oczach. Opatruje twoje rany, prostuje to, co zostało skrzywione i tuli ciebie całego do serca. Otrzymawszy łaskę od Boga stania się Matką wszystkich ludzi, w swoim sercu zaznała miłości Boskiej wobec każdego człowieka. To miłość Boga w Jej Sercu kocha, tuli, przebacza, okazuje miłosierdzie każdemu człowiekowi i każdego traktuje jako własne jedne, jedyne dziecko. Dla Niej stajesz się Jej Chrystusem. I tak cię traktuje, jako ukochanego swojego syna, ukochaną córkę. Pozwól się wziąć w ramiona Matce.
Stacja XIV – Pan Jezus do grobu złożony
Grób – miejsce kojarzone z chłodem i z samotnością. Przyjrzyj się jeszcze raz swojemu sercu. Czy twoje serce czasem nie jest grobem Jezusa Eucharystycznego? Gdy przyjmujesz Komunię świętą, czy składasz Jezusa do świątyni, czy może do grobu serca? Czy jest On szczęśliwy w twoim sercu, czy czuje się samotny? Jezus w tych czasach bardzo często jest samotny w sercach ludzkich. Ludzie nie znają wartości Najświętszego Sakramentu, nie znają, nie rozumieją tej świętości, nie wierzą, że to żywy Bóg przychodzi do ich serca. I składają żywego Boga w grobie swojego serca, zamykają to serce i idą do własnego życia.
Pomyśl, czy nie czynisz podobnie. Pomyśl, czy Jezus w twoim zimnym sercu nie płacze przypadkiem z powodu swej samotności? Jeśli tak, czym prędzej zaproś Matkę, niech Ona zamieszka w twoim sercu. Niech Ona za każdym razem wita Jezusa Eucharystycznego w tobie. Niech Ona za każdym razem przyjmuje Go w swoje ramiona, niech modli się w tobie i wielbi Boga. Niech Ona za każdym razem adoruje Jezusa w tobie. Wtedy będziesz miał pewność, że już nigdy Jezus nie będzie samotny w tobie.
Jest jeszcze jeden grób – Tabernakulum. Jakże często Jezus jest zamykany w tabernakulum przez kapłanów i wiernych jak w grobie. Jak rzadko wierni i kapłani adorują Jezusa zamkniętego w tabernakulum. Jak dużo kościołów jest zamkniętych w ciągu dnia, a otwieranych tylko na nabożeństwa, a wierni i kapłani jakże często zapominają nawet uklęknąć, kiedy przechodzą przed tabernakulum.
Módlmy się, aby nasze serca nie były grobami. Módlmy się też, aby kościoły i tabernakula nie były grobami Jezusa, pozostawiającymi Boga w samotności. Módlmy się, dusze najmniejsze.
Piękna Droga Krzyżowa prawdopodobnie wykorzystamy ją modląc się na placu budowy Ośrodka Hospicyjnego