Droga miłości, którą pokazał nam Jezus, jest drogą dla każdego z nas. Jest drogą dla maleńkich, dla zwykłych, szarych ludzi; nie dla mocnych, wielkich, ale dla najmniejszych, dla najsłabszych, dla tych, którzy siebie mają za nic. Jeśli często upadasz, jeśli widzisz, że często ci nic nie wychodzi, jeżeli jednocześnie pragniesz kochać Jezusa, ale stale Go ranisz – ta droga jest dla ciebie. Jeżeli przeżywasz różne trudności, jeżeli masz kłopoty, ale zwracasz się do Jezusa i prosisz Go o pomoc – ta droga jest dla ciebie. Jeżeli kochasz Matkę Bożą i pragniesz, aby była w twoim życiu – ta droga jest dla ciebie. Ty również możesz wybrać miłość i to wystarczy. Uwierz, zaufaj, wystarczy tylko kochać, a krok po kroku Jezus poprowadzi ciebie poprzez twoje życie i On to życie przemieni. Nie tak od razu i gwałtownie, będzie czynił to małymi krokami, bowiem ty jesteś mały, jesteś maleńki i potrzebujesz małej drogi. Masz za małe nogi, dziecko, aby kroczyć milowymi krokami wielkich Świętych. Idź maleńką drogą, idź razem z Maryją i Jezusem. Jezus będzie ci błogosławił, będzie pomału pokazywał ci, co należy zmienić. Ale nie lękaj się, On nie będzie tym, który będzie wymagał. On będzie za ciebie to przemieniał, a ty masz tylko kochać.
Dobrze by było, dziecko, abyś zaufał Jezusowi w sposób szaleńczy, abyś Go pokochał jak szaleniec – na zawsze, całkiem, do końca i bez reszty. Wszystko inne nie będzie się liczyło, wszystkim innym zajmie się Jezus, a ty będziesz tylko kochać. Nie znaczy to, że znikną problemy. Szara codzienność nadal będzie szara, ale w niej będzie Jezus i On nada kolorytu. On będzie w tej codzienności, On doda ci sił, aby codziennie rano wstawać i borykać się z tym, co ciebie spotyka. On będzie dawał ci siły, aby uklęknąć i się modlić, aby iść razem z rodziną do kościoła, aby swoje dzieci nawracać, bo już dorosły i zeszły zupełnie na inną drogę. On razem z tobą będzie szedł do pracy i tam będzie twoje relacje z ludźmi przemieniał. Potem będzie wracał do domu i w domu będzie zmieniał wasze relacje. A ty masz po prostu kochać. Tylko kochać! Kiedy będziesz kochał, On przemieni twoje serce tak, że będziesz potrafił przyjmować to, co ci niesie codzienność. Będziesz umiał godzić się na cierpienie. On sprawi, że spojrzysz inaczej na swoje cierpienie, na swój ból, na problemy. On sprawi, że ty będziesz pragnął przyjmować to, co niesie rzeczywistość. Ty będziesz kochać, a On będzie przemieniał twoje serce. Przemieni je tak, jak czynił to z Konsolatą. Jeśli myślisz, że jej droga była lekką, łatwą, to się mylisz. Ona nie mówiła o swoim cierpieniu, a cierpieniem jej było niemówienie o tym, co jest jej bólem. Jezus w pewnym momencie poprosił ją, aby żyła w całkowitym ukryciu, aby nie pokazywała na zewnątrz, nawet swoim współsiostrom, tego, co ma w sercu, aby nie mówiła o swoim cierpieniu. Wydawać by się mogło, że milczenie nie jest trudne, że jest niewielką sprawą, a jednak potrafi być cierpieniem. Jezus pouczał ją. Prosił o dziewictwo umysłu, dziewictwo słowa, dziewictwo serca. Z czasem i ty poznasz to potrójne dziewictwo. Jeśli zapragniesz, pójdziesz dalej tą drogą.
Teraz przez chwilę pomyśl nad swoimi myślami. Czy nie jest ich za dużo w twoim życiu? Czy za dużo nie myślisz o tym, co niepotrzebne? A może zamartwiasz się, zamiast wszystko powierzyć Jezusowi. Pomyśl nad swoimi myślami, może warto ofiarować je Bogu, w zamian za to częściej myśleć o Nim. Pomyśl nad swoimi słowami. Jadąc tutaj w autokarze, czy nie za dużo rozmawiałeś? Czas na modlitwę, owszem, ale czy potem ta modlitwa trwała w tobie? Czy może niepotrzebnie rozmowami rozproszyłeś się i sprawiłeś, że gdzieś uleciał ten duch modlitwy? Pomyśl, czy nie za dużo rozmawiasz? Może warto czasem zamilknąć, aby móc usłyszeć Jezusa w swoim sercu. A twoje serce, czy nie zajmuje się zbytnio różnymi sprawami? Czy rzeczywiście tak bardzo ważna jest i praca, i znajomi, i to, co w telewizji? Czy rzeczywiście tak bardzo ważna jest rozmowa o pogodzie? Pomyśl, czy twoje serce nie zajmuje się zbytnio różnymi sprawami, zapominając o miłości? Pomyśl nad potrójnym dziewictwem. Jezus daje ci czas, On nie nagli. Wie, że jesteś małym dzieckiem, nieporadnym, ledwo co się narodziłeś, choć wiekowo możesz być już starszym człowiekiem. Wobec Boga zawsze będziesz dzieckiem. Spróbuj przyjąć postawę dziecka. Spróbuj wobec Boga stanąć jako dziecko – bezradne i nieporadne, i przyznać się, powiedzieć tak zwyczajnie: Tatusiu, mam tyle myśli, tyle troski, tyle spraw, z którymi sobie po prostu nie radzę. Proszę, myśl za mnie o tych sprawach, a ja chcę Cię po prostu kochać. Zobacz, Tatusiu, o tylu rzeczach mówię niepotrzebnie, tak bardzo niepotrzebnie mówię o wielu sprawach. To pycha tak często mną kieruje, aby się pokazać, aby zabłysnąć, aby ktoś nie pomyślał o mnie, żem dziwak, albo niemowa. Proszę Cię, Tatusiu, weź mój język i uczyń go czystym, abym wypowiadał słowa tylko takie, jakich Ty oczekujesz ode mnie. Powiedz swojemu Tatusiowi: Tatusiu, spójrz na moje serce, ono jest takie maleńkie, tak bardzo zgnębione, tak bardzo obolałe. Tyle już przeżyłem, tyle problemów i tyle cierpienia. Nie radzę sobie ze wszystkim, moje serce już chwilami nie wytrzymuje i często zapominam o Tobie. W moim sercu tak często nie ma miejsca dla Ciebie, choć pragnę czego innego. Pragnę Ciebie, Tatusiu. Ojcze Niebieski, proszę, weź moje serce i oczyść je. Uczyń je swoim. Tak bardzo pragnę, Tatusiu, aby mój umysł, mój język i moje serce należało do Ciebie. Dopomóż mi w tym.
Jeśli, dziecko, zwrócisz się szczerze do Ojca, tak po prostu, zwyczajnie, swoimi słowami nie wyuczoną formułką, ale z własnego serca płynącą modlitwą, Ojciec ciebie przytuli. Weźmie ciebie na ręce, boś dzieckiem. I będzie tulił cię do Serca, pocieszał, będzie gładził cię po policzku, całował po rączkach i będzie razem z tobą, bo On cię bardzo, bardzo kocha. Jeśli nie masz odwagi, jeśli uważasz, że nie potrafisz tak mówić, to daj Matce Najświętszej swoją rękę, Ona za ciebie będzie mówić – Ona, Matka. Pozwól teraz, że przedstawi cię twojemu Ojcu: Ojcze Niebieski, spójrz na te dzieci. Przyjechały tutaj z wielkimi pragnieniami, z nastawieniem serca, że przeżyją coś, co przemieni ich życie. Spójrz na te dzieci, na ich serca, na ich słabości. Zobacz, jak bardzo są mali i biedni. Spójrz, jak bardzo są słabi, ale jak bardzo są spragnieni miłości. Dotknij serca każdego z nich swoją miłością. Niech odczują Twoją miłość i czułość, niech Twój pokój zagości w ich sercach. Och, weź ich myśli, ich słowa i serca i dokonaj przemiany. Oczyszczaj je, czyń je swoimi, aby były prawdziwie święte. Przytul teraz każdego z nich do swojego Serca. Ojcze Niebieski, niech każdy z nich poczuje się najbardziej ukochanym dzieckiem, utulonym w płaczu, pocieszonym. Niech każdy poczuje Twoją moc, niech każdy odzyska wiarę i ufność, że Ty zajmujesz się każdym, że Ty o każdym wiesz wszystko i że każde swoje dziecko prowadzisz, o każde się troszczysz. Przyjmij teraz każdego z nich do swojego Serca. Każdy z nich niech poczuje się najbardziej kochany.