Bóg umiłował człowieka tak wielką miłością, że można przez tysiące lat, dzień w dzień, opowiadać o Bożej miłości, jaką ona jest i każdego dnia mówić o innym jej aspekcie. I nie powie się wszystkiego; powie się tylko trochę, bardzo małą cząstkę. Bo nie da się objąć umysłem ludzkim całego Boga, nie da się przeniknąć ludzkim rozumem Bożej Miłości. Ale, jeśli człowiek otworzy serce, będzie mógł doświadczyć tej Miłości. Wtedy będzie miał swego rodzaju przeczucie, czym jest Boża Miłość. To wszystko wobec samej Miłości i tak będzie niczym, ale jednak dla serca ludzkiego będzie to niezwykle ważne doświadczenie, które zapraszać będzie do poznawania Boga, do zbliżania się do Niego. W sercu ludzkim będzie rodzić się pragnienie, by żyć w bliskości Boga.
My doświadczyliśmy Bożej Miłości, w nas to pragnienie jest. I często nie rozumiemy tych, którzy takiego pragnienia nie mają. Nie doświadczyli Bożej Miłości, dlatego nie szukają jej. Dlatego tkwią w swoim świecie pełnym zła. Miłość ma to do siebie, że pragnie udzielać się. Pragnie, aby każdy ją doświadczył, aby każdy mógł się z nią spotkać. Dlatego dusze, które w jakimś stopniu doświadczyły Bożej Miłości, zaczynają pragnąć, by Bóg tę Miłość objawił wszystkim. Chcą, by każda dusza mogła doświadczyć Boga.
Najwłaściwszym torem, drogą, by światu objawić Miłość Boga jest przemienić się w tę Miłość – całe swoje życie przemienić w miłość. Wtedy człowiek nie głosi samego siebie, nie głosi swojej chwały, ale przemieniony w miłość, żyjąc miłością objawia każdą cząstką siebie, jak wspaniałym jest Bóg. Z serca tego człowieka wylewa się niczym rzeka Miłość Boga, powoli zalewając wszystko wokół. Aby przemienić się w miłość, potrzeba całego siebie dać Bogu. Aby dać całego siebie Bogu, trzeba Go spotkać, stanąć przed Nim. Trzeba mieć otwarte oczy, otwarte uszy. Trzeba uwierzyć. Trzeba zaufać, pozwolić się poprowadzić w rzeczywistość duchową, aby Bóg dokonał wszystkiego.
W tej wspólnocie Bóg nas prowadzi ku temu i coraz bliżej jesteśmy tego celu. Teraz jest czas na to, aby dusza próbowała stawać z wiarą w Obecności Boga. Prawdą jest, że odkąd daliśmy się poprowadzić, dokonujemy ofiarowania siebie Bogu co jakiś czas. Wszystko jednak dokonuje się stopniowo, na tyle, na ile dusza jest przygotowana, na ile weszła jeszcze głębiej w samą siebie, na ile otworzyła się na Boże prowadzenie. Ale wszystko to, co do tej pory działo się na naszej drodze było wprowadzeniem do właściwego otwarcia się, wejścia w świat Boga. Bóg coraz bardziej przed duszą odsłania swoje Oblicze, chcąc, by dusza stawała przed Nim niemalże twarzą w Twarz. Potrzeba ufności i wiary, by coraz bardziej żyć Obecnością Boga, przyjmując jej realność, otwierając się na tę Prawdę, doświadczając zanurzenia w Bogu.
Równolegle z tym wszystkim idzie nieustannie doświadczenie prawdy o sobie. Postępując w tej prawdzie, dusza postępuje ku Bogu, zbliżając się coraz bardziej do Niego. Godząc się na prawdę o sobie ma wręcz zrywane z oczu kolejne zasłony, by mogła z radością, ale z pokorą i uniżeniem przebywać w Bożej Obecności. Im mniej tych zasłon, tym potrzeba większej pokory i ciągłego uświadamiania sobie, kim jest człowiek, ciągłego powracania do tego, kim jest wobec Boga, a Kim jest Bóg. Z tego zadziwiającego spotkania z Bogiem, w przebywaniu w Jego obecności, rodzi się nowa jakość duszy. Nie dokonuje się to pracą tej duszy, ale miłością, która obejmuje Boga i duszę. Dusza czuje, że jest przemieniana, że w niej jest Bóg, że w niej jest Jego życie. Czasem jest zadziwiona, czasem jakby przestraszona. Dzięki tej przemianie ona staje się świadkiem Bożej miłości tam, gdzie żyje. A miłość, którą Bóg rozlewa poprzez tę duszę dociera w najdalsze zakątki świata bez świadomości tej duszy. O tym, jak wspaniałe i niezwykłe jest działanie Bożej Miłości, która wylewa się poprzez duszę oddaną Bogu dowiemy się dopiero w Niebie, bo nie jest możliwe dla umysłu ludzkiego pojąć to wszystko, zrozumieć.
Czas Wielkiego Postu – jakże ważny czas, aby postępować na drodze ku zjednoczeniu z Bogiem, by On mógł każdego z nas przemienić w miłość. A triumf Miłości będzie kroczył, szedł rozlewał się na cały świat; nie tylko ziemię, ale na cały kosmos.
Spróbujmy ujarzmić samych siebie, swoje przyzwyczajenia do tego, w jaki sposób przeżywać Wielki Post. Te przyzwyczajenia często nas paraliżują, powodując, że nie jesteśmy w stanie otworzyć się na to, do czego prawdziwie zaprasza Bóg. Wszystko, cokolwiek człowiek czyni, ma płynąć z serca. I płynie, tylko, że intencja nie zawsze jest czysta. Nie płynie wtedy dobro. Cokolwiek więc będziemy czynić, miejmy na uwadze, co jest w sercu. To prawda, ten, kto miłuje prawdziwie Boga, kto żyje z Bogiem, będąc miłością przeobrażoną przez Niego, czyni dobro. Ale to dobro czynione jest mocą Boga. A człowiek cieszy się, że Bóg tak wielu duszom okazuje swoją miłość poprzez jego serce.
Bardzo często jest tak, że duszom, które czynią dobro i które są z Bogiem w bliskości, szatan będzie podsuwał różne myśli pełne wątpliwości, co do czystości intencji działania. Nie myślmy o tym, co podsuwa szatan. Wszelkie myśli, które nie pochodzą od Boga, które są myślami pysznymi, myślami przeciwnymi miłości od razu odrzucajmy. Przed nami droga bardzo daleka, ale jednocześnie, jeżeli Bóg zechce, bardzo krótka. Wszystko jest w mocy Boga. Wszystko! Możemy czuć trud kroczenia tą drogą, ale może też być taka chwila, kiedy Sam Bóg przeniesie nas. Wtedy nie doświadczymy żadnego trudu.
Trwajmy w Bogu nieustannie. Nieustannie! Ogołacajmy samych siebie z tego, co ludzkie, co jest nasze, by wybierać tylko to, co Boże. Z miłości do Boga dawajmy siebie innym, pozwalając, by karmili się nami. I to będzie najpiękniejszą realizacją nakazu postu, modlitwy i jałmużny. To jednocześnie będzie nas przemieniało, będzie nas odradzało, zbliżało do Boga. To będzie nas czyniło Jego świadkami. To sprawi, że miłość popłynie z naszych serc jak rzeka, dając wodę prawdziwie żywą każdemu, kto będzie przebywał z nami. Ale stanie się też źródłem wody żywej dla tych, których my nie znamy i którzy nas nie znają. Stanie się źródłem, które przemieniać będzie cały świat.
Przylgnijmy do Bożego Serca. Wsłuchujmy się w Jego bicie. Otwórzmy się na to Serce, na Jego Obecność. Prośmy o łaskę, aby Bóg pomógł nam otworzyć się na tę cudowną rzeczywistość. Kiedy dusza otwiera się na Obecność Boga, kiedy tuli się do Jego Serca, wtedy wszystko staje się jasne, zrozumiałe Nie potrzeba wielu tłumaczeń, słów, bo dusza wszystko sercem przyjmuje. Serce czuje o wiele więcej niż jest w stanie pojąć umysł.
W czasie Wielkiego Postu szczególnie, tuląc się do Bożego Serca, miejmy obraz Jezusa Umęczonego, by razem z Nim przeżywać Jego cierpienie, razem z Nim tęsknić za duszami, pragnąć dusz, razem z Nim kochać. By doświadczyć bólu Jego Serca w czasach, gdy to Serce jest tak odrzucane, tak obrażane, znieważane. By w końcu doświadczając tego wszystkiego kochać Go bardziej, kochać za innych, przepraszać Go i tłumaczyć przed Nim dusze. Pamiętajmy, że chodzi tylko o miłość. O nic innego nie chodzi. Jeżeli będziemy kochać, jeżeli będziemy wpatrywać się w Miłość, to zanurzymy się tak w głębinach Bożego Serca, że poznawać będziemy wszystko. Sercem pojmować będziemy każde drgnienie Bożego Serca. To przebywanie z Bogiem, w Bogu będzie przemieniać nas. Ono odrodzi nas. Staniemy się nowymi, zaczniemy nowe życie. Towarzysząc Jezusowi będziemy mogli z Nim przygotować się do Triduum Paschalnego, a potem z Nim razem zostać ukrzyżowanym. Z Nim razem będziemy mogli podejmować Dzieło Zbawcze. Z Nim razem będziemy kochać, jak nigdy dotąd.
Błogosławię was – W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.