1. „Czy serce nie pałało w nas…” (Łk, 24,13-35)
2. „Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?” (Łk 24,13-35)
3. „Wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go” (Łk 24,13-35)
4. „Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma” (Łk 24,35-48)
5. Jezus jest pośród nas
6. Jezus prawdziwie zmartwychwstał, żyje i jest pośród nas
7. Nie powracaj do starej łodzi!
***
„Czy serce nie pałało w nas…” (Łk, 24,13-35)
Jak się czują nasze serca po tak wspaniałych dniach, przeżyciach, uroczystościach? Czy napełniły się radością? Czy w naszych sercach jest Jezus Zmartwychwstały? Czy ta wieść o Jego Zmartwychwstaniu uskrzydla nas, nasze życie i sprawia, że inaczej patrzymy na wszystko, na codzienność? Jeśli nie za bardzo, to warto pomyśleć – dlaczego?
Bardzo często dusza chciałaby widzieć, chciałaby mieć konkretne dowody związane z wiarą, chciałaby doświadczyć, chciałaby czuć poruszenia serca, chciałaby żyć w ogromnej bliskości Jezusa, takiej ogromnej bliskości. Chciałaby wierzyć, a ta wiara byłaby po prostu pewnikiem. Dusza ma wiele oczekiwań, ale gdy przychodzi co do czego, trudno jest wierzyć i przetrwać, i ufać, i radować się.
Zauważmy, że uczniowie z dzisiejszej Ewangelii (Łk 24,13-35), idący do Emaus, również szli bardzo zasmuceni, przygnębieni, tyle mieli oczekiwań wobec Jezusa, wyobrażali sobie tyle rzeczy z Nim związanych; On przecież miał wyzwolić Izraela. Tyle mieli planów związanych z Jezusem, przecież był taki wspaniały, pełen mocy, czynił rzeczy niemożliwe dla człowieka, a jednak pojmano Go, ukrzyżowano i umarł. Byli załamani. A idąc rozprawiali o tym. I rozmawiali o wszystkim również z Jezusem, nie poznając Go. Dlaczego tak się dzieje, że człowiek nie poznaje Jezusa? To prawda, ich serca mocniej biły, kiedy Jezus wykładał, wyjaśniał im Pisma, ale nie mogli Go poznać od razu. Maria Magdalena w pierwszym momencie też nie poznała Jezusa, dopiero, gdy On zwrócił się do niej po imieniu (por. J 20,11-18). Dlaczego tak jest, że człowiek nie poznaje Jezusa, lub też dlaczego Go nie dostrzega? Może teraz pośród nas nie ma Jezusa Zmartwychwstałego?
Każda dusza ma swoje wyobrażenia o tym jak Bóg wygląda, jak powinien się zachować. Każdy ma swoje oczekiwania odnośnie swojego życia i Jezusa, a więc oczekuje, że Jezus to, czy tamto zrobi, zmieni. Każda dusza żyje swoimi wyobrażeniami o Bogu i tym jak powinno wyglądać życie z Bogiem, jak Bóg powinien ingerować w życie duszy, co powinien czynić. I tak stale jest, że człowiek, nawet zwracając się do Boga, tkwi w swoich wyobrażeniach, swoich oczekiwaniach. Ma przesłonięte oczy, a serce nieco przymknięte, nawet jeśli wydaje się człowiekowi, że to serce otwiera, to jednak nie jest ono otwarte całkowicie. Wspomniane ludzkie słabości sprawiają, iż człowiek nie potrafi otworzyć się do końca. Nawet jeśli, tak jak Maria Magdalena, spotykamy Jezusa, trudno nam rozpoznać właśnie Jego. Nawet jeśli rozmawiamy z Nim, tak jak uczniowie idący do Emaus, gdy nawet nasze serca mocniej biją, to jednak trudno jest nam uwierzyć, iż to właśnie Słowa Jezusa, że to właśnie wydarzenie przez Niego pokierowane, że zaistniała sytuacja, wydarzenie, że to wszystko otrzymujemy dzięki Niemu. Bo w człowieku jest niedowierzanie, bo w człowieku są jego własne wyobrażenia i jego własne oczekiwania: jak powinno być, jak Bóg powinien wyglądać, zachować się, co powinien zrobić.
Człowiek ogranicza Boga w swoich myślach, ogranicza Jego działanie; co nie znaczy, że Bóg jest przez człowieka ograniczony. To tylko człowiek zawęża swoje pole widzenia. I zamiast patrzeć szeroko otwartymi oczami, patrzy przez dziurkę od klucza lub też przez jeszcze mniejszą dziurkę. Nic dziwnego, że wtedy niewiele może zobaczyć. Zupełnie inaczej patrzy się oczami otwartymi, a jeszcze inaczej, szerzej np. z jakiejś wieży. Nie zobaczy się zbyt wielkiej perspektywy przez dziurkę od klucza. A jednak człowiek patrzy przez tę dziurkę i osądza; osądza wszystko, całe swoje poznanie na podstawie tego swojego patrzenia, tak ograniczonego; i na podstawie tego określa wszystko. A więc przede wszystkim ogranicza ten świat wokół siebie, który jest dany przez Boga, bo sądzi o tym świecie patrząc przez tę niewielką dziurkę.
Uczniowie idący do Emaus mieli przez Jezusa wszystko wyłuszczone, wcześniej również Bóg objawiał im wszystko. W Pismach wszystko było podane, a oni nie rozumieli. I my mamy wszystko podane, i również znamy Pismo Święte, również słuchamy nauki Kościoła. Cóż z tego, ograniczamy swoje pole widzenia nieustannie poprzez swoje słabości i swój punkt widzenia, poprzez swoje pragnienia, swoje oczekiwania. Potrzeba otworzyć serce. Możemy rozpoznać Jezusa i więcej zrozumieć przy łamaniu chleba. A więc spróbujmy dzisiaj podczas Eucharystii otworzyć szerzej oczy, szerzej serca i poprosić Ducha Świętego, aby pomógł nam przejrzeć. Niebywałą rzeczą jest Eucharystia i żywy Bóg objawiający się w Eucharystii. W sposób cudowny, niepojęty, tajemniczy przychodzi Bóg, zgodnie z zapowiedzią i uobecnia się w tak wspaniały sposób. Ciągle od nowa wypełniają się Pisma. I Bóg składa Ofiarę ze swojego Syna, a my w tym uczestniczymy i przyjmujemy Jezusa, żyjącego Boga do swojego serca.
Spróbujmy zobaczyć Jezusa, który dzieli z nami chleb, a więc daje swoje Ciało i daje swoją Krew. Poprośmy tych dwóch uczniów, aby również oni nam towarzyszyli i wypraszali łaskę otwarcia szerzej serca na tę cudowną łaskę obecności Jezusa Zmartwychwstałego. Prośmy również, aby tak szybko nie zniknął, jak to ma miejsce w opisanym wydarzeniu, ale abyśmy z radością, rozpoznając Jego obecność, już potem w swoim sercu cały czas mogli tę obecność Adorować i żyć tą obecnością. Aby ta obecność Jezusa Zmartwychwstałego uskrzydlała nas, dawała radość, sprawiała, że codzienność nabierze blasku, a obowiązki staną się lekkie, bo będą czynione z tą myślą, iż Jezus Zmartwychwstał i żyje. Żyje pośród nas. Starajmy się codziennie na nowo przeżywać tę radość Zmartwychwstania. Starajmy się codziennie odnawiać w sobie tę radość, starajmy się pobudzać swoje serce do jeszcze większej miłości. I mówmy do Jezusa w sposób czuły, pieszczotliwy, jak mówiła Maria Magdalena. Ileż miłości jest w tym jednym słowie Rabbuni. Może i my usłyszymy wtedy swoje imię wypowiedziane przez Jezusa Zmartwychwstałego. I zaleje nas fala miłości, jakiej do tej pory nie znaliśmy, tak czułej, delikatnej, potężnej zarazem.
Niech Matka Najświętsza wraz z nami modli się o te cudowne łaski na ten czas.
Modlitwa
Jezu mój! O, moja radości! Jakże się cieszę, że mogę wraz z moimi dziećmi dziękować Ci, wielbić Ciebie i kochać Cię. Dziękuję Ci, że przychodzisz, bez względu na stan ludzkiego serca, bez względu na usposobienie ludzkiego serca Ty przychodzisz, Ty jesteś. Dziękuję Ci, że przynosisz zwycięstwo, że przynosisz Zmartwychwstanie dla wszystkich, że przynosisz życie. Dziękuję Ci, że przynosisz królowanie miłości, że przynosisz zwycięstwo prawdy, piękna, dobra. Dziękuję Ci, że przychodzisz do dusz najmniejszych, Ty Zwycięzca, Zbawiciel, Zmartwychwstanie i Życie. Dziękuję Ci.
Jezu mój! Kładę u Twoich stóp wszystkie dusze najmniejsze. Pragnę prosić, abyś pomagał tym duszom radować się Twoją żywą obecnością. Pragnę prosić, abyś w ich serca wlewał głęboką wiarę i ufność. Pragnę prosić, abyś przecierał ich oczy i sprawiał, że będą więcej widzieć i lepiej rozumieć Ciebie. Ten czas radości, kiedy Zmartwychwstałeś, niech będzie czasem radości w ich sercach prawdziwie.
Dopomóż, aby przejrzały ich oczy, aby otworzyły się ich serca, by usłyszeli swoje własne imię wypowiadane przez Ciebie. Aby zaczęli rozumieć to, co do nich mówisz. Aby rozjaśniły się ich serca, aby ich serca doznały wzruszenia przy Twojej obecności. Aby poznali Ciebie. Niech w ich sercach będzie radość z Twojego Zmartwychwstania. Dopomóż odsunąć na bok wszystko, co stare, wszelkie doświadczenia dawniejsze, wszelkie wyobrażenia dawniejsze, oczekiwania. Dopomóż na nowo zachłysnąć się Twoim Zmartwychwstaniem, rozradować się. Dopomóż otworzyć się na tę cudowną wiadomość o Zmartwychwstaniu, otworzyć się na Twoją obecność Zmartwychwstałego, by przyjmować tę wieść, by przyjmować całą prawdę o Tobie, o Twojej miłości, o zwycięstwie. Dopomóż Jezu!
Bądź uwielbiony, Jezu, w naszych rozradowanych sercach. Bądź uwielbiony, bo Ty dajesz Ducha swojego, aby serca mogły Ciebie wielbić, Ciebie kochać, Tobie śpiewać, klaskać i tańczyć. Bądź uwielbiony, bo Ty jesteś sprawcą wszystkiego: tego, że się modlimy, że Ciebie wielbimy, że cieszymy się, że śpiewamy Tobie. Bądź uwielbiony w tej wielkiej radości, jaka wypełnia nasze serca. Bądź uwielbiony! Prosimy Ciebie, abyś tę radość w nas umacniał. Aby ta radość była w nas jak najdłużej, aby trwała, byśmy tą radością mogli zarażać innych, byśmy mogli wielbić Ciebie każdego dnia poprzez radość, poprzez uwielbienie Zmartwychwstałego. Abyśmy mogli ciesząc się Tobą czynić wszystko co zwykłe w naszym życiu, ale już tak inaczej, od nowa, mając w sercu wielką radość, miłość i uwielbienie. Prosimy Ciebie, przyjdź do nas ze swoim błogosławieństwem. Niech ono nasze serca podniesie jeszcze wyżej, byśmy uwielbiając Ciebie, rozeszli się do domów i byśmy nieustannie Ciebie wielbili wszędzie, w każdym miejscu gdzie się znajdziemy, wśród swoich bliskich, w pracy, wśród znajomych. I by każda czynność była uwielbieniem Ciebie. Przyjdź, Jezu, do nas ze swoim błogosławieństwem.
Refleksja
Niech radość Zmartwychwstania Jezusa będzie cały czas w naszych sercach. Nie dajmy sobie tej radości niczym zabrać. Pamiętajmy – Jezus Zmartwychwstał, to znaczy pokonał zło, śmierć, zwyciężyła miłość, życie, zwyciężyła prawda, dobro, zwyciężył Bóg. Bóg jest Zwycięzcą! I to zwycięstwo jest również w naszym życiu. To zwycięstwo może odnosić się do każdej sfery życia. Możemy się cieszyć, ponieważ tym zwycięstwem Bóg obdarza nas. Obdarza naszą codzienność. Tym zwycięstwem nam wyjednał możliwość pokonywania w naszej codzienności wszystkiego, co ma znamiona zła, co ma znamiona bólu, cierpienia, co ma znamiona braku miłości. Pamiętajmy, to zwycięstwo Bóg nam podarował i to zwycięstwo jest w nas. A więc w swoim życiu możemy tego zwycięstwa doświadczać na każdym kroku, w różnych sytuacjach, dlatego warto się radować, warto pamiętać o tym zwycięstwie, bo to Zmartwychwstanie jest nowym życiem nam danym już teraz.
Każda sytuacja, od momentu Zmartwychwstania Jezusa jest nową, bo przepełnioną Jego zwycięstwem. To nic, iż wydaje się nam, że widzimy nadal to samo życie, te same obowiązki, ten sam trud, ale mamy w sercu zwycięstwo; mamy w sercu miłość, która pokonała wszystko. Tylko żyjmy tą miłością, żyjmy jej triumfem w swojej codzienności, w najzwyklejszej, szarej sytuacji. Pamiętajmy o tym, niech nadal zwycięża w drobiazgach. Niech nasze życie stanie się tym zwycięstwem Boga w naszych sercach, w sercach bliskich, w naszym otoczeniu. Pozwólmy, by to zwycięstwo na stałe zagościło w nas, w naszych rodzinach. Otwórzmy się na to zwycięstwo. Niech Króluje Jezus Zmartwychwstały! Alleluja! Alleluja!