Św. Tereska z Lisieux

Biografia


Święta Teresa urodziła się 2 stycznia 1873 r. w Alencon (Francja) jako ostatnia z dziewięciorga dzieci Zelii Guerin i Ludwika Martin. Jej ojciec był zegarmistrzem, matka zaś koronkarką. Rodzice byli ludźmi pobożnymi i doświadczonymi przez cierpienie – wcześniej stracili już czwórkę dzieci. Okazało się, że i Teresie grozi śmierć, gdyż matka nie mogła jej karmić. Po kilku miesiącach prawie zagłodzonym dzieckiem zajęła się wiejska kobieta, u której mała Tereska spędziła pierwszy rok swojego życia. Po powrocie do domu krótko cieszyła się bliskością mamy. Zelia zachorowała na raka i zmarła 28 sierpnia 1877 r. W listopadzie cała rodzina przeprowadziła się do domu wuja Izydora w Lisieux.
Gdy Tereska skończyła 8 lat, rozpoczęła naukę w szkole klasztornej sióstr benedytek. 13 maja 1883 r. została uzdrowiona z ciężkiej choroby za pośrednictwem Matki Boskiej Zwycięskiej. W wieku 14 lat, w noc Bożego Narodzenia 1886 r. otrzymała łaskę wzmocnienia w znoszeniu cierpień. Latem odkryła w sobie powołanie misyjne. Poruszona do głębi obrazem ukrzyżowanego Jezusa, odczuła pragnienie ratowania grzesznych dusz. Zanosiła żarliwe modlitwy w intencji nawrócenia mordercy, niejakiego Pranziniego. Skazaniec w ostatniej chwili przed ścięciem pocałował krucyfiks. 29 maja 1887 r. Teresa poprosiła tatę o pozwolenie na wstąpienie do Karmelu. Swoją prośbę przedstawiła także Leonowi XIII w czasie pielgrzymki odbytej w listopadzie.
Mimo piętrzących się trudności Teresie udało się w końcu zrealizować pragnienie – 9 kwietnia 1888 r. wstąpiła do Karmelu w Lisieux. Rok później – 10 stycznia rozpoczęła nowicjat. W ceremonii obłóczyn uczestniczył jej tata, który był już poważnie chory na uwiąd starczy. Pobyt ojca w szpitalu psychiatrycznym był upokarzający dla całej rodziny. Ta ciężka próba oczyściła Teresę i jeszcze bardziej przybliżyła do Jezusa. 8 września 1890 r. złożyła swoje śluby zakonne.

Rok później odkryła „małą drogę dziecięctwa duchowego”. Pragnęła by jej życie stało się aktem doskonałej miłości, a cierpienie możliwością jej pogłębienia i wykazania. W lutym 1893 r. została mistrzynią nowicjatu. Rok później 29 lipca umarł jej tata.Pod koniec 1894 r. matka Agnieszka poprosiła ją, by spisała wspomnienia z dzieciństwa. W następnym roku Teresa ofiarowała się miłości miłosiernej Boga oraz została duchową siostrą kleryka, który przygotowywał się do misji. Napisała też pierwszy rękopis „A”, który wraz z jej kolejnymi rękopisami „B” i „C” stanowią autobiografię świętej, opublikowane po jej śmierci. Nocą w Wielki Piątek 1896r. pojawił się pierwszy krwotok z płuc. Niedługo później przeżyła „noc wiary”. Zmierzając ku śmierci zawierzyła się Jezusowi, przeżywając z Nim swoją drogę cierpienia. 30 września 1897 r. umarła w ekstazie miłości. W 1997 r. ogłoszono ją Doktorem Kościoła.

***

Pieśń Miłości św. Teresy od Dzieciątka Jezus


Św. Tereska od Dzieciątka Jezus cieszyła się z tego, że była mała. Cieszyła się, że nie potrafiła niczego. Cieszyła się, że jej miłość była tak nędzna, bo Matka Boża w niej i za nią kochała Jezusa. Cieszyła się, że nie pamiętała dawanych jej pouczeń. Przecież pierwszą zasadą – jak mówiła – jest: nic nie posiadać. Cieszyła się, że czuła ogromną słabość. Bo przecież to Jezus był jej mocą. Cieszyła się za każdym razem, gdy doświadczała własnej nędzy, słabości, niemożności czynienia dobrze. Im bardziej uświadamiała sobie, że nic nie ma, nic nie potrafi i niczym jest, tym bardziej zdawała się na Jezusa. On wtedy wyrównywał jej braki, wypełniał je swoją mocą, świętością, miłością. Czy wiecie, że gdy Jezus nie dawał jej odczuć swojej obecności, ona dziękowała również za to.Tak dusza najmniejsza cieszy się wtedy, gdy doświadcza braków. Bo to jest jej droga. To droga braków, doświadczania nieposiadania niczego, nawet pociechy duchowej. Co nie znaczy, że Bóg ich nie udziela. On hojny jest w tym względzie bardzo. On jest hojny w nadmiarze. Swoją hojnością przewyższa wszystkich. Jednak po chwilach Jego czułej, tkliwej, cudownej obecności w sercu, nastawał czas nocy, ciemności. Wtedy św. Tereska cieszyła się ogromnie. Bo wbrew pozorom, to była dla niej nadal Jego obecność. On dawał jej poznać stan swojej duszy podczas cierpienia na Krzyżu. Pozwalał jej w ten sposób w nim uczestniczyć. Uważała to za rozkosz, by móc uczestniczyć w męce Jezusa! Konała z radości przyjmując Jego cierpienie. I przestawało być nim dla niej. Stawało się samą radością, samą słodyczą.
Mała duszo, wszystko w twoim życiu, każda sekunda, jeśli przyjęta jest z radością, jako dar Jezusa, jako zaproszenie do towarzyszenia Jemu w Jego cierpieniu, w Jego życiu i męce, stanie się twoją słodyczą. I choć początkowo to będzie wydawać ci się trudne, z czasem Bóg sam udzieli ci łaski przyjmowania wszystkiego z radością, z otwartymi ramionami. Będziesz wtedy sama szukała okazji do ofiarowania siebie, do przyjęcia cierpienia w drobnych sprawach, sytuacjach, rozmowach, spotkaniach, aby złożyć je w darze Jezusowi. Wtedy to będzie twoje ciągłe pragnienie, niezaspokojone, aby również w ten sposób pocieszać Jezusa.
Pamiętajmy, że Bóg daje nam świętych do pomocy, daje nam również aniołów. Za mało jeszcze zwracamy się do nich. Niech przykład św. Teresy pomoże nam dostrzegać różne okazje, aby zapomnieć o sobie, a wszystko ofiarowywać Jezusowi. Módlmy się nieustannie. Ta pieśń miłości jest piękną modlitwą. Św. Tereska za swego ziemskiego życia również Jezusowi wyśpiewywałam pieśń miłości. Nie były to dokładnie słowa podane za pośrednictwem s. Konsolaty. Było to po prostu jej wyznanie miłości Jezusowi, okazywane stale na każdym kroku. Czyniła to w sercu – stale kochając, w myślach – kierując miłosne spojrzenie ku Niemu, w słowach – starając się, aby każde było wypowiadane z miłością i mówiło o miłości. To, co czyniła wypływało z miłości do Niego.Nigdy nie chciała zaspokajać miłości własnej. Zawsze Jego miłość miała na uwadze i dla Niego wszystko czyniła. Toteż kochajmy Go i ani sekundy nie pozostawiajmy samego. Nie zapomina się przecież o kimś, kogo się kocha.
***

Apostolstwo św. Teresy od Dzieciątka Jezus

Chcemy z pomocą św. Tereski poznać kierunek naszego apostolstwa. Na czym ma polegać to apostolstwo? Tak, jak zadaniem karmelitanki jest wspierać modlitwą i cierpieniem kapłanów, być dla nich siostrą duchową, tak nasze apostolstwo ma polegać na modlitwie i cierpieniu w intencji powierzonych nam kapłanów. Bóg dlatego dusze najmniejsze nazywa małymi siostrami i braćmi kapłanów, bo są ich rodzeństwem duchowym. Stojąc z boku, towarzysząc ich krokom, mamy modlić się i przyjmować cierpienia w ich intencji, tak, jak czynią to karmelitanki. Tak, jak czyniła to również św. Tereska. Jej pragnieniem były misje.I Bóg spełnił jej pragnienie. Duchowo wspierała misjonarzy, choć na krok nie ruszyła się z miejsca. W Świecie Ducha wszystko jest możliwe, a modlitwa, akt woli i ofiara mają wielką moc. Są siłą dokonującą przemian, przyciągającą duszę i prowadzącą je ku zbawieniu. My modląc się za kapłanów, składając ofiarę z siebie w ich intencji, poprzez siłę ducha, uczestniczymy w ich kapłaństwie. Możemy przejmować ich cierpienia, brać na siebie ich ofiary, towarzyszyć im duchowo wszędzie, gdziekolwiek przebywają. Możemy swoją modlitwą, poddaniem się działaniu Ducha Świętego prowadzić ich myśl, wspierać ich kazania i czynnie uczestniczyć w modlitwach przez nich prowadzonych. Dusze, które pociągnięte kazaniami tych kapłanów, przyjdą pod Krzyż Jezusa, będą również duszami naszymi. Podczas błogosławieństwa kapłańskiego, módlmy się również, zarówno za danego kapłana, jak i za dusze. Módlmy się o całkowite poddanie się działaniu Ducha Świętego, o to, aby przez jego posługę Bóg dotykał serc ludzkich i dokonywał nawróceń. Modląc się, ofiarowując i przyjmując cierpienie w jego intencji, będziemy mieli udział w jego całym kapłaństwie, w apostolstwie, w zdobytych dla Jezusa duszach. On zaś uzyska łaski, jakich potrzebuje każdy kapłan. On będzie miał udział we wszystkich łaskach, darach, w jakich uczestniczy twoja dusza. Niosąc tak kapłana w swoim sercu, przyczyniać się będziemy do ubogacenia kapłaństwa o naszą „duchowość”. Wszystko, czym Bóg nas będzie obdarzać, będzie również udziałem kapłanów. My zaś będziemy ubogacani łaskami kapłanów. W ten sposób dusze nasze zyskiwać będą jakoby „podwójnie”.

To możliwe jest tylko w Świecie Ducha. Nie lękajmy się, więc, kiedy słyszymy o małej siostrzyczce, czy małym braciszku kapłana ofiarowujących się w ich intencji. Takie pokrewieństwo duchowe istnieje, a przykładem tego jest św. Teresa od Dzieciątka Jezus. Miała ona braci kapłanów, oni zaś w niej zyskali siostrę.

Módlmy się, abyśmy potrafili przyjmować ten wylew łask, jakim Bóg w niesamowitej swej hojności nas obdarza. Dziękujmy Mu nieustannie, bo szczodrobliwy jest wobec nas ponad miarę. Nie lękajmy się tego. Pozostańmy tak małymi, stale oddawajmy wszystko Matce Najświętszej – naszej umiłowanej Mamusi. Starajmy się, aby wszystko zostało w ukryciu. Sami nigdy nie mówmy o tym ludziom. Niech z naszych ust wychodzi jedynie uwielbienie i chwała dla Stwórcy. Chciejmy zawsze tylko jednego: kochać Jezusa i wszystko czynić dla Niego, nic dla wzroku ludzkiego. Jeśli o tym będziemy pamiętać, zachowamy wśród wielu łask pokorę i dziecięctwo. A to najbardziej podoba się naszemu Boskiemu Oblubieńcowi. Niech Jego małe dusze – oblubienice przyobleką się na stałe w szatę pokory i przykryją nią przed wzrokiem ludzkim wszystko, czego dokonuje Bóg w duszy, sercu, życiu.

Wielbijmy i dziękujmy nieustannie Boga. Już otrzymaliśmy tyle, że nie starczy nam życia na wyrażenie tej wdzięczności. Nie marnujmy nawet sekundy na wątpliwości. Zawsze i wszędzie dziękujmy i kochajmy. Aby Miłość w naszych sercach znalazła odpowiedź na nią samą. Aby w sercach Miłość była kochana. Aby Jezus nigdy nie był smutny w nich. Nasza jedna myśl wątpiąca w Jego Miłość, zrani Go bardziej niż biczowanie. Bo tak wielką obdarzył nas Miłością. Tak wielką Miłością nas otacza i tak wielką Miłość złożył w sercu każdego z nas.

Zamieńmy się w małe ofiarki Miłości, całe złożone z modlitwy dziękczynnej. Bądźmy dla Małego Jezusa ulubioną zabawką, dla Ukrzyżowanego – bądźmy Jego Sercem, Jego rękami i stopami, dla Zmartwychwstałego – Jego naczyniem napełnionym Duchem Jezusa, dla Ducha bądź ustami, dla Ojca – dziecięciem i owieczką składaną wraz z Synem na ołtarzu Miłości. Bądźmy Jego wolą, Jego pragnieniem, Jego miłością. Nie chciejmy być nigdy sobą, dla siebie. Bądźmy zawsze Jego, dla Niego i w Nim.

Św. Teresa od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza.
Jestem twoją siostrą, twoją przyjaciółką, codziennie czuwam nad tobą.
- Niech te słowa z Relikwiarzyka staną się słowami dla każdego z nas.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>